Gdy 18 grudnia ogłoszono, że Rosja w odpowiedzi na wydalenie z Polski Leonida Swiridowa, współpracownika agencji MIA Nowosti, pozbawia mnie akredytacji i każe opuścić kraj w ciągu 30 dni, w Moskwie odezwały się głosy protestu.
Komentator radia Echo Moskwy Matwiej Ganapolski jeszcze tego samego dnia zmieszał z błotem ojczysty MSZ, a i o mnie sporo nagadał. Kiedy mu dziękowałem, zażartowałem, że już kazałem kamieniarzom przygotować sobie płytę nagrobkową z tekstem tego, co powiedział o moich zasługach, po polsku i po rosyjsku.
No i się posypało.
Kto mógł, występował w mojej obronie w swoim radiu czy gazecie albo zapraszał do studia na rozmowę w eterze. Kto nie mógł, pisał na prywatnym blogu czy Facebooku albo po prostu dzwonił. Moskwa, nawet nie tyle opozycyjna, ile zwyczajnie niezależna, w istnienie której wielu nie wierzy, stanęła za mną murem.
Przyjaciół, także przyjaciół Moskali, poznaje się w biedzie. Ja w swojej przekonałem się, że mam ich bardzo wielu. Nigdy za mojej pamięci, a przecież pracowałem tam 18 lat, Moskwa nie wstawiła się tak zdecydowanie za kimś wydalanym z Rosji.
Coś podobnego zdarzyło się tylko w przypadku Natalii Morar, Mołdawianki piszącej w moskiewskim tygodniku "Nowoje Wremia". W 2007 r. zamknięto przed nią granice Federacji w odwecie za tekst o tym, jak Kreml reguluje wpływy do kas wszystkich - w tym także opozycyjnych - partii politycznych. Ona jednak była dziennikarką rosyjską, ja jestem obcy.
Władza, czego się w ogóle po niej nie spodziewałem, zareagowała na głosy w mojej obronie, a do tego w sposób absolutnie bezprecedensowy.
30 grudnia pod wieczór byłem gościem nadawanej na żywo godzinnej audycji w Echu Moskwy. Do studia po kilkunastu minutach przybiegł naczelny radia Aleksiej Wieniediktow z wieścią, że u wejścia do siedziby Echa stoi Maria Zacharowa, rzecznik MSZ Rosji, i domaga się udziału w audycji, bo musi przeciwstawić swoje argumenty moim:
Т.Фельгенгауэр― Сейчас это вот неожиданно… Да, здравствуйте!
М.Захарова― А я пришла!
В.Радзивинович― А вы со мной не хотели встречаться.
Т.Фельгенгауэр― Вы позволите мне все-таки объяснить, что происходит в студии. Мария Захарова – официальный представитель российского МИДа каким-то образом…
М.Захарова― Я ехала мимо. И мы включили радио, и тут мы услышали господина Радзивиновича в эфире «Эха Москвы». И, так или иначе, разговор шел про российскую внешнюю политику. И здесь совпало все: с одной стороны была просьба от вас или желание встретиться…Вот и я тут.
echo.msk.ru/programs/personalno/1683438-echo
Jasne, że nie o mnie jej chodziło. Broniła racji swojej firmy, broniła dziennikarza Swiridowa niesprawiedliwie jej zdaniem skrzywdzonego przez Polaków przed niezależną Rosją, w której istnienie wielu na świecie nie wierzy, która też sama nie bardzo wierzy, że jeszcze coś znaczy.
Po audycji spieraliśmy się dalej z półtorej godziny - przy tym z udziałem Wieniediktowa, który dowodził Zacharowej, że MSZ Rosji powinien mi zwrócić akredytację.
Po starciu pozostaliśmy przy swoich racjach. Ale jednym argumentem trafiła mnie celnie. Powiedziała, że dla swoich mam "wartość zerową", bo moje państwo mnie nie broni. Polski MSZ ograniczył się do dyżurnego komunikatu w mojej sprawie i na tym się skończyło. W sumie mniej niż zero, jeśli porównać to z Rosjanami broniącymi jak niepodległości Swiridowa przed wydaleniem z Polski.
Mnie osobiście pomoc z Warszawy nie była potrzebna. Wyjechałem z Rosji z ciężkim sercem, ale dzięki przyjaciołom Moskalom z tarczą, a nie na tarczy. Mam jednak żal do władz swego kraju za pokazanie Rosjanom, że potrafią się nie wstawić za swoim obywatelem takiego czy innego "sortu" (to akurat słowo rosyjskie).
PS Muszę dodać, że jestem natomiast bardzo zbudowany postawą pracowników Ambasady RP w Rosji i konsulatów w Moskwie i Kaliningradzie, którzy w ludzkim odruchu okazali mi wiele współczucia i pomocy.
В четверг, 7 января, на 11 дней раньше обозначенного российским МИДом срока, я покинул Россию. С каким чувством я в последний раз закрывал за собой двери ликвидированного корпункта Gazeta Wyborcza в Москве?
Да, с чувством несправедливости наказания. Да, с сожалением по поводу нереализованных планов. Но сильнее было другое: огромное чувство благодарности.
Когда 18 декабря объявили, что Россия в ответ на высылку сотрудника МИА «Россия сегодня» Леонида Свиридова лишает меня аккредитации и предписывает покинуть страну в течение 30 дней, в Москве зазвучали голоса протеста.
Публицист радиостанции «Эхо Москвы» Матвей Ганапольский в тот же самый день смешал российский МИД с грязью и наговорил много обо мне. В благодарность Ганапольскому я пошутил, что уже заказал в гранитной мастерской надгробие с его описанием моих заслуг по-русски и по-польски.
Komentarze