Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska
1796
BLOG

Sowieckie ślady Pogromu w Kielcach 4.07.1946 Погром в Кельце

Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

4 lipca 1946 roku doszło w Kielcach do niewyobrażalnych tu wcześniej zdarzeń, w które trudno uwierzyć nawet po ich wydarzeniu się, a których prawdziwych przyczyn, a nawet dokładnego przebiegu, nie udało się przez ostatnie 69 lat wyjaśnić.
   Pretekstem miała być makabryczna plotka, że nieliczni uratowani z Holocaustu kieleccy Żydzi porwali polskiego chłopca (chłopców) i wcisnęli go (ich) do specjalnej beczki z nabitymi wewnątrz gwoździami, aby tym sposobem uzyskać niewinną chrześcijańską krew do wyrobu ich religijnego specjału - macy.
    Brzmi to dziś bardzo absurdalnie, ale właśnie ta plotka była detonatorem wydarzeń, które kosztowały życie około stu ludzi - mężczyzn, kobiet i dzieci, w tym kilkumiesięcznego niemowlęcia, zabitych w makabryczny sposób - kamieniami, deskami, prętami, rękoma - wszystko publicznie w białym dzień, w centrum wojewódzkiego miasta i na okolicznych stacjach kolejowych.
     Zaczęło się rankiem od zgłoszenia w kieleckim komisariacie MO Walentego Błaszczaka, że jego 8-letni syn Henryk przez ostatnich kilka dób "miał być zamknięty przez Żydów w piwnicy". Kierownik komisariatu st.sierżant Zagórski natychmiast wysłał do pobliskiego żydowskiego domu milicjantów, aby aresztowali porywaczy i zabezpieczyli dowody. Udając się tam funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej, opowiadali po drodze napotkanym ludziom o tym zgłoszeniu i swojej misji: "chłopak uciekł od Żydów, którzy chcieli go przerobić na macę". Podczas przeprowadzanej rewizji okazało się, że budynek nie posiada piwnicy, a mały Błaszczak zaczął zmieniać zeznania - "nie mógł wskazać miejsca, gdzie go przetrzymywano, raz mówił, że w psiej budzie, drugi raz, że w chlewie". W tym czasie przed zamieszkałą przez Żydów kamienicą zebrał się tłum ludzi żądających ukarania Żydów, najbardziej zapalczywymi było kilkoro pijanych mężczyzn i oburzonych kobiet. Świadek wydarzeń wspomina:
   "Od czasu do czasu podbiega ktoś do zamkniętych drzwi i zaczyna w nie łomotać pięściami.
W pewnym momencie do drzwi zbliża się milicjant.Rozgląda się po placu, patrzy na wszystkich bardzo groźnie. No, nareszcie! Ludzie cofają się na odległość 15 m. A on, poprawia sobie pas, odchodzi od drzwi i powoli wychodzi przez bramę. Dla ludzi tam zebranych to jest jak HASŁO! Władzy nie interesuje co się tu będzie działo!
"
     Po kilku minutach do drzwi podchodzi 3 mężczyzn - 2 w ubraniach cywilnych i trzeci w wojskowym mundurze bez dystynkcji. Są zdecydowani, wyłamują drzwi, wchodzą do środka. Do zgromadzonych przed domem dochodzi huk wystrzału pistoletowego i z drzwi wychodzi, słaniając się ten trzeci - wojskowy, widocznie zakrwawiony, ranny.
Jego dwaj towarzysze wykrzykują: "Żydzi zabili polskiego oficera!"
Wywołuje to coraz bardziej agresywne reakcje tłumu, w tym zgromadzonych żołnierzy w mundurach ludowego Wojska Polskiego.
Bo po godz. 10-tej na Plantach pojawili się żołnierze. »Przybyłe wojsko nie miało wytłumaczone, że chodzi o prowokację, ani też nie miało specjalnych rozkazów od dowództwa. Jednostki wojskowe pomieszały się, obstawiły budynek komitetu żydowskiego, pozostawiając rozwydrzony tłum w zgromadzeniu«. Część żołnierzy weszła do budynku... Wejście milicjantów i żołnierzy do domu żydowskiego było początkiem pogromu"
(Bożena Szaynok, "Pogrom Żydów w Kielcach 4 lipca 1946", Wydawnictwo Bellona, Wrocław 1992, str. 39)"Widziałam, jak milicjanci wyrzucili dwie dziewczyny żydowskie przez balkon drugiego piętra na podwórze, a znajdujący się na dole tłum dobił je."(zeznania Ewy Szuchman)
"Harcerze stali, rzucali kamieniami, milicjanci strzelali, walili jak cholera do tamtych okien."
"Wyszła Żydówka na balkon, w tym momencie ją odstrzelili i ona przechyliła się za poręcz i wypadła..."
Pogrom kielecki - pretekst, przebieg, główni aktorzy i reżyserzy - cz.2

Ciała Reginy Fiszowej i jej dziecka tygodnik.onet.pl/wyjasniam-ze-krew-na-moim-ubraniu
"Na balkonie pojawił się typowy Słowianin, to mi się utrwaliło w pamięci, blond sterczące włosy, takie chamskie, proste włosy. Trzymał małe dziecko... Niemowlę. to był dla mnie widok straszny. Ale teraz co dalej. No więc właśnie tych chłopaków było więcej. Rzecz była rozegrana genialnie."

Może na przykład takie "blond sterczące włosy, takie chamskie, proste włosy" ?
Pogrom kielecki - pretekst, przebieg, główni aktorzy i reżyserzy - cz.2

Te wszystkie niewiarygodnie dla cywilizacji bestialstwa odbywały się w biały dzień targowy, 4 lipca, w samym centrum wojewódzkiego miasta Kielce, kilka minut drogi od wypełnionych funkcjonariuszami gmachów Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, Milicji Obywatelskiej, koszar Wojska Polskiego i Armii Czerwonej. Użycia jej żołnierzy przeciw atakującemu Żydów motłochowi sprzeciwił się sowiecki doradca UBP płk Natan Szpilewoj, mówiąc: "Eto ne budiet charaszo" (wg. J. Sledzianowski, "Pytania nad pogromem kieleckim") .
    K.Kąkolewski przytacza informację, iż na prośbę o pomoc odpowiedział on co następuje:
- "Nie może przysłać pomocy, bo nie ma jednostek w mundurach polskich. Ma tylko mundury rosyjskie, a gdyby wystąpili w rosyjskich, mogliby potem powiedzieć, że Rosjanie mordują Polaków" (cyt. za K. Kąkolewski "Umarły cmentarz" Warszawa 1996, s. 146).
     Rok wcześniej podczas pogromu w Krakowie radzieckie czołgi wyruszyły na ulice Krakowa i niezwłocznie ochłodziły zamiary tłumu. W Kielcach garnizon radziecki znajdował się kilkaset metrów od miejsca pogromu".
     Ani polskiego wojska, ani milicjantów też nie użyto, aby ratować Żydów - "zbrojne ramię władzy ludowej" było zmęczone po nocnej akcji przeciw "leśnym bandytom z AK-WiN", a oddziały 2.dywizji piechoty LWP pod dowództwem sowieckiego komunisty ukraińskiego pochodzenia Kupszy-Kuprija czekały na rozwój wypadków.
      Poniżej świadectwo oficera tej dywizji, w latach 90-tych generała brygady w stanie spoczynku Antoniego Frankowskiego który 4 lipca 1946 roku był oficerem dyżurnym kieleckiego garnizonu):
- "Zameldowałem dowódcy dywizji pułkownikowi Stanisławowi Kupszy o tym, że zajścia antyżydowskie przybrały niezwykle groźny charakter. Kupsza odpowiedział mi na to po rosyjsku:
- "Poszedł, zobaczył parę przekupek i robi alarm"

(cyt. za J. Śledzianowski, op. cit., s. 71).
    Tak zachował się najwyższy wówczas zwierzchnik wojskowy w mieście - dowódca 2.Dywizji Piechoty WP im. Henryka Dąbrowskiego. Kupsza vel Kuprij był synem Rosjanina - urzędnika gubernialnego i urodził się w Kielcach. Po powstaniu niepodległej Polski Kuprije wyjechali do sowieckiej Rosji. Przybył do Polski po 1944 roku dla "utrwalenia władzy ludowej" (wg J. Śledzianowski, op. cit. s. 72). Po wydarzeniach na Plantach Kupsza opuścił Kielce, był sądzony przez wojskowy sąd sowiecki, usunięty ze stanowiska i zdegradowany do stopnia szeregowca. Później został zabity na ulicy w Olsztynie (tamże s. 74). Znów kolejna tajemnicza śmierć kogoś, kto miał wpływ na wydarzenia. Nasuwa się znowu pytanie - dlaczego taki, a nie inny los spotkał płk. Kupszę, podczas gdy szefa UB, podejrzanego o bezpośrednie przygotowanie pogromu w Kielcach, wybronili przed sądem jego sowieccy protektorzy i nawet zrobił później błyskawiczną karierę. A może płk Kupsza z czymś się niepotrzebnie "wygadał" i stał się dlatego "niebezpieczny"?
   Major Sobczyński, stary agent Kominternu sprzed wojny, uważany za głównego organizatora masakry ze strony polskiej bezpieki, uratował się od wszelkiej odpowiedzialności dzięki stanowczej interwencji władz sowieckich w jego sprawie. A później robił dalej przyśpieszoną karierę wojskową, mimo braku nawet matury ("Nie matura, a a chęć szczera zrobi z ciebie oficera"- powtarzano sobie wtedy w kręgach oddanych władzy komunistycznej).

   Znalazłem w RUnecie foto innego pułkownika Kuprija, nota bene to wschodnioukraińskie nazwisko, podobnie jak Sudopłatow - "agent 007" Stalina (zabójstwo Konowalca i Trockiego, hiszpańskie złoto i inne słynne operacje wywiadu sowieckiego) i specjalisty od zwalczania (wzmacniania?) ukraińskiego podziemia niepodległościowego...
http://oldthing.ru/619-foto-polkovnika-kupriy-tarasa-nikolaevicha.html
- Przyjemniaczek, prawda?   

    "Kiedy na placu zjawiło się wojsko, odetchnęliśmy przekonani, że to ocalenie
- Chil Alpert był wówczas wewnątrz budynku. - I zaczęła się strzelanina, ale nie do napastników, lecz do nas! Żołnierze zaczęli strzelać w nasze okna...
Podkreślam to, co widziałem na własne oczy. W samym domu Planty 7 w Kielcach Żydów mordowało wojsko. Do kibucu żołnierze najpierw strzelali przez drzwi, a potem wdarli się, strzelali do ludzi i rzucali ofiary w tłum, który je dobijał" (Chil Alpert, w: "About Our House Which Was Devastated", Tel Aviv, 1981, str. 201)
    "Kiedy koło szóstej po południu wojsko wywiozło wreszcie z budynku na Plantach ostatnich Żydów do koszar KBW na tzw. Stadionie, "słyszałam, jak jeden z wojskowych wskazując na nas, wyraził się: »po coście tu ich przywieźli, trzeba było ich wybić«. Na wzmiankę drugiego wojskowego, że tam znajdują się dzieci, wojskowy mu odpowiedział: »nie wiecie, co z dziećmi robić, wziąć za nogi, pociągnąć w przeciwne strony i rozerwać«" (zeznanie świadka Ewy Szuchman, złożone na rozprawie 10 lipca 1946)
    Baruch Dorfman został tego dnia ciężko pobity, stracił oko, przez 10 miesięcy leżał w szpitalu w Łodzi na rekonwalescencji: "Ok. godziny 10-11 myśmy byli na drugim piętrze w kibucu, widzieliśmy już przez okno, co się dzieje, więc ok. 20 osób schroniliśmy się do małego pokoiku. Ale zaczęli strzelać do nas przez drzwi, jeden został ranny, potem umarł od ran. Wdarli się, to byli żołnierze w mundurach oraz kilku cywilów. Ja wtedy byłem ranny. Kazali nam wyjść, utworzyli szpaler. Na schodach już byli cywile i kobiety też. Żołnierze bili nas kolbami. Cywile, mężczyźni i kobiety też nas bili."
    Mjr Konieczny, szef sztabu II Dywizji Piechoty stacjonującej w mieście, połączył się w ciągu dnia z wiceministrem obrony narodowej, gen. Spychalskim, który kategorycznie zabronił strzelania do tłumu.
    Najlepiej udokumentowane jest zabójstwo Reginy Fisz i jej małego synka. Dzięki zbiegowi okoliczności - a właściwie dzięki temu, że zbiegł Abram Moszkowicz, który był wtedy razem z Fiszami - mordercy zostali aresztowani, osadzeni i skazani w pierwszym kieleckim procesie. Dysponujemy więc relacją niedoszłej ofiary i zeznaniami morderców ze śledztwa. Epizod ten jest dość znany, bo "zapytany po pogromie milicjant Mazur o to, dlaczego zastrzelił z automatu leżące przy matce dziecko, odpowiedział sędziemu: »Matka i tak nie żyła już, więc dziecko by płakało«.
     Mordowano Żydów również na bliskich Kielcom stacjach kolejowych i w przejeżdżających pociągach:
   "... z wagonów wypychano ludzi, opierających się wyciągali znajdujący się na peronie mężczyźni... zaczęto ich zabijać. Kamienowano, a gdy padali, bestialsko dobijali klockami hamulcowymi... Młodemu wychudzonemu Żydowi równie młody Polak rozwalił czerep jakimś ciężkim żelastwem. Uderzył tak mocno, że czaszka oiary pękła jak sucha makówka, a mózg rozprysnął się na wszystkie strony, gęsto oblepiając twarz mordercy. A ów młodu zabójca oblizał swoje wargi oblepione szczątkami rozwalonego w nienawiści mózgu i nadal miażdżył jego resztki."
(Michał Chęciński, "Jedenaste przykazanie", Toruń 2004, s.307)
     Oficerowie MBP i WP, którzy "zaświecili się" 4 lipca 1946 r. w Kielcach to ciekawy materiał do dalszych studiów nie tylko na temat żydowskich pogromów: główny UBek mjr Sobczyński, jego zastępca mjr Gwiazdowicz, podpułkownik Stanisław Styk, Markiewicz, sowiecki doradca WUBP płk Natan Szpilewoj (pochodzenia żydowskiego); Michaił Aleksandrowicz Diomin (w 1964-67 pracownik ambasady w Izraelu, sowiecki spec od spraw żydowskich); porucznik 2.dywizji, później najmłodszy generał LWP Bednarz, wg wiki:
    "Po wojnie zajmował wysokie stanowiska służbowe. Był m.in.: zastępcą szefa Wydziału Polityczno-Wychowawczego 2 Dywizji Piechoty, szefem Oddziału Młodzieżowego w Głównym Zarządzie Polityczno-Wychowawczym WP i w Głównym Zarządzie Politycznym WP (1948–1953), zastępcą dowódcy – szefem Zarządu Politycznego Krakowskiego Okręgu Wojskowego oraz zastępcą komendanta ds. politycznych – szefem Wydziału Politycznego Wojskowej Akademii Technicznej. W 1956 objął funkcję zastępcy szefa Głównego Zarządu Politycznego WP."
    Jeszcze ciekawszy jest życiorys głównego UBeka Kielc czasu pogromu - majora Władysława Sobczyńskiego: "Skończył 7 klas szkoły powszechnej. W II RP wielokrotnie więziony za działalność komunistyczną. Na początku lat czterdziestych ukończył kurs wywiadowczy przy Ludowym Komisariacie Spraw Wewnętrznych (NKWD) w Smoleńsku, gdzie został zorganizowany szkolny batalion NKWD, określany wówczas jako Aleksandrowskaja Szkoła. Kształciło się tam ok. 200 staranie dobranych przez NKWD reprezentantów narodowości zamieszkujących Kresy Wschodnie, m.in. Polaków, Ukraińców, Żydów i Białorusinów. W listopadzie 1941 został funkcjonariuszem NKWD. Od 1943 r. szef bezpieczeństwa Obwodu II Armii Ludowej. Jesienią 1944 roku przerzucony został samolotem przez linię frontu do Lublina, gdzie otrzymał rozkaz objęcia stanowiska zastępcy kierownika Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego województwa kieleckiego. Następnie od 28 czerwca 1945 roku kierownik WUBP w Rzeszowie, a później w Kielcach, którą to funkcję pełnił w czasie pogromu kieleckiego. Ze względu na jego wyjątkowe służalstwo wobec Sowietów jeszcze przed tragedią na Plantach nazywano majorem "Sabaczyńskim" (SABAKA to w jezyku rosyjskim pies. Czyli człowiek groźny, wściekły, ślepo oddany swojemu panu, jakim by on nie był). Ciekawe, że w czerwcu'45 mamy w Rzeszowie do czynienia z pierwszą, nieudaną na szczęście, próbą żydowskiego pogromu. Jonasz jakiś ten Sobczyński ...

   A między Rzeszowem'45 i Kielcami'46 w okupowanej przez Sowietów Polsce odbył się jeszcze jeden pogrom żydowski - w Krakowie 11 sierpnia. Zginęła w nim jedna osoba, wiele zostało rannych. Pretekst i przebieg był standardowy - oskarżenie o wykrwawianie polskich dzieci na macę i tłumne atakowanie żydowskich domów.

    Wracając do Kielc 4 lipca 1946 r.: wiele godzin trwał pogrom Żydów, wojsko i UB zachowały zdumiewającą bezczynność, a liczni Żydzi w kierownictwie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i UB nie zrobili absolutnie nic dla pogonienia opieszałych kieleckich podwładnych, dla zagrożenia im odpowiednio surową karą za bezczynność. Przecież działały wtedy telefony i telegrafy. Równie bezczynni wobec tragedii swych ziomków pozostają na miejscu tragedii w Kielcach jakże wpływowi tamtejsi Żydzi: prezydent miasta Zarecki, zastępca szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Albert Grynbaum, szef sekretariatu Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Eta Lewkowicz-Ajzenman, szef wydziału personalnego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Marian (Morris) Kwaśniewski. I gdzie tu jest osławiona żydowska solidarność?
   Jeśli rzeczywiście w ataku na Żydów brał tylko udział "reakcyjny, rasistowski motłoch", to przecież jakże łatwo byłoby go rozpędzić w sytuacji, gdy według dokładnie potwierdzonych świadectw nigdy nie liczył więcej niż 300 osób. Tymczasem, jak przypomina Kąkolewski: naczelnik wydziału personalnego WUBP Morris Kwaśniewski, raportując o siłach bezpieczeństwa ocenia, że można było wystawić 600 osób. "Z samych tylko wartowników i szkoły WUBP - twierdzi - można było wystawić siłę zbrojną zwartą do 150 osób" (K. Kąkolewski: "Umarły cmentarz", Warszawa 1996, s. 146). Można było wystawić więc siłę zbrojną 600 osób wobec cywilów, liczących najwyżej 300 osób.
   Dlaczego więc nie ściągnięto takiej siły dla spacyfikowania zajść? Komu zależało na ich przedłużaniu i dalszym mordowaniu Żydów? Dlaczego nie dopuszczono na miejsce zajść prokuratora i duchownych?
(Prof. Jerzy Robert Nowak, Prawda o Kielcach 1946 r.)
    Według tajnego raportu opracowanego przez ks. biskupa Czesława Kaczmarka: "dwie trzecie Żydów zostało zamordowanych przy pomocy broni używanej przez wojsko" (wg K. Kąkolewski, op. cit., s. 119).
   Niewiele ofiar miało uszkodzone szczęki i wybite zęby. A przy spontanicznym biciu, bije się zazwyczaj „w mordę”, dusi się za szyję. Ponadto u 11 ofiar są rany postrzałowe i u 11 rany, które mogły powstać tylko od bagnetów o bardzo charakterystycznym kształcie – do karabinów rosyjskich typu Mosin. Natomiast bicie w głowę ze zmiażdżeniem czaszki ludzkiej wyglądało bardziej na egzekucję – bić, żeby zabić – niż na spontaniczne bicie. Karabiny z bagnetami miało wojsko i KBW. Wskazywało to na typowe działanie wojska, a nie miejscowej ludności. (wywiad z sędzią Andrzejem Jankowskim, wieloletnim dyrektorem Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Kielcach, a w czasie wydarzeń 4 lipca 1946 r. mieszkańcem Kielc)
    "Warto dodać, że w zajściach antyżydowskich czynny udział wzięła jeszcze bojówka PPR - ORMO z huty "Ludwinów". Według sędziego A. Jankowskiego, było w niej 6 nieznanych robotników, którzy mieli broń, zaraz po pogromie zniknęli i przypuszczalnie byli prowokatorami. (por. J Śledzianowski op. cit. s. 108). Niestety, księga zapisów działań ORMO przy hucie "Ludwinów" zginęła w latach 80. (tamże s. 105).
Ksiądz Śledzianowski przypusza, że w miejsce autentycznych robotników z "Ludwinowa", do zbrodniczej akcji na Plantach został skierowany w przebraniu robotniczym oddział UB  majora Władysława Sobczyńskiego, uważanego za głównego organizatora zbrodni na zlecenie sowieckie.
    Dziwnym bardzo jest wylądowanie w Kielcach już przed południem 4 lipca 1946 r. specjalnych wysłanników KC PPR, wysłanych z Warszawy wcześinie rano, kiedy nawet w Kielcach nie zanosiło się na żaden pogrom!
    Włodzimierz Kalicki z Gazety Wyborczej: jakim cudem specjalni wysłannicy KC PPR, Chełchowski i Buczyński, zjawili się w Kielcach przed południem? Decyzję o wysłaniu ich do Kielc podjąć musiał ktoś z najściślejszego kierownictwa partyjnego. Podjęcie decyzji i dojazd do lotniska zająć musiały 20-30 minut. Lot na podkieleckie lotnisko stosowanym powszechnie wówczas do takich celów kukuruźnikiem, osiągającym w sprzyjających warunkach prędkość do 150 km na godz., trwać musiał około 1,5 godziny. Dojazd częściowo gruntową, a częściowo szufrową drogą do Kielc nie mógł trwać krócej niż następne pół godziny. Decyzję o wylocie delegatów w celu obserwacji pogromu podjęto zatem w Warszawie między godz. 9.00 a 9.30, gdy pogrom się jeszcze nie zaczął i nic nie wskazywało, że dojdzie do poważnego rozlewu krwi". (Śledzianowski: op. cit., s. 81-82).
To w KC PPR byli tak "przewidujący" tego, co się zdarzy w Kielcach?!

     Drastyczne szczegóły zorganizowania prowokacji sugeruje ten fragment wspomnień:
"Dopiero jak tatę mieli wieszać, ten Wilczkowski przyznał się jak było: Jakieś 10 dni przed wydarzeniami był wzięty z kilkoma innymi chłopcami przez kogoś do jakiegoś mieszkania, tam trzymany i tłuczony, po buzi, po tyłku, było wiele śladów. Pod koniec te imprezy powiedziano mu:
- "Teraz słuchaj, gówniarzu, ty byłeś przez Żydów w Poaleyu na Plantach obracany w beczce na macę i stąd masz te krwawe ślady na ciele. Jak wrócisz do domu i powiesz inaczej, to my cię, gówniarzu, znajdziemy i zatłuczemy na śmierć!" I takich chłopaków może dziesięciu, może dwudziestu"
. (Maria Nurowska "Poscriptum")
"Rzeka tajemnic" [Mystic River] - dramat w reżyserii Clinta Eastwooda skojarzył mi się tu. NKWD genialnie umiało grać na ludzkich słabościach i dewiacjach, również pedofilskich... Nie można wykluczyć też, że pedofile z sowieckich specsłużb postanowili połączyć przyjemne z pożytecznym...

     Pułkownik Anatol Fejgin, były dyrektor Departamentu X Specjalnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego uchylił rąbka tajemnicy na temat kieleckiego pogromu:
    "Wszystkie chwyty są dozwolone, gdy się chce wygrać. (...) Jeszcze nie czas o tym mówić. Liczyliśmy na błąd naszych przeciwników. Musieli go w końcu zrobić. Nie mogliśmy jednak dłużej czekać. Potrzebny był jakiś przyśpieszacz. Stąd pogromy i inne fortele" ("Reporter" nr 4, 1990 r.).

     Na czym polegała jednak rola NKWD w pogromie i kto je reprezentował? Szczegółowo udokumentowaną ocenę na ten temat przyniosła wydana w 1982 roku w Nowym Jorku książka Michaela Chęcińskiego "Poland. Communism - Nationalism - Antisemitism". Jej autor, były oficer Wojska Polskiego żydowskiego pochodzenia związany ze służbami specjalnymi jako pierwszy dowodził, że główną rolę w całej sprawie odegrał z ramienia NKWD oficer sowieckiego wywiadu Michaił Aleksandrowicz Diomin. Chęciński wskazał na interesującą współzależność: fakt, że Diomin został przysłany do Kielc, miejsca raczej "mało prawdopodobnego" jako cel pobytu dla wykwalifikowanego oficera sowieckiego wywiadu, na kilka miesięcy przed antyżydowskimi zajściami 1946 roku w Kielcach, a wyjechał w dwa tygodnie po nich. Jak zbadał Chęciński, Michaił Diomin był oficerem wyraźnie wyspecjalizowanym w sprawach żydowskich. W latach 1964-1967 był oficerem wywiadu sowieckiego w Izraelu, pracując tam jako sekretarz attaché handlowego w ambasadzie sowieckiej w Tel Awiwie. Według Chęcińskiego, właśnie Diomin nadzorował działania wspomnianego majora Subczyńskiego, który już poprzednio próbował zorganizować - w prowokatorskim celu - podobne do kieleckich zajścia antyżydowskie w Rzeszowie i Krakowie.Wtedy miały one mierne powodzenie, tym razem przyniosły oczekiwany przez jego rosyjskich mocodawców potworny skutek. Powołując się na opinię pani Lewkowicz-Ajzenman, szefa sekretariatu w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa w Kielcach:
"'Kiedy po latach znalazłam się w Izraelu, w gazecie natknęłam się na to nazwisko Dyomin, sekretarza attaché handlowego w ambasadzie radzieckiej w Tel Avivie. Wzbudziło to moją ciekawość i postanowiłam popatrzeć na tego człowieka. Bez wątpienia był to ten sam Dyomin. Ciekawe, prawda? Przysłanie Dyomina do Izraela mogłoby sugerować, że był specjalistą w sprawach żydowskich (...)'. To, że Dyomin był wykorzystywany do bardzo ważnych zadań, zostało potwierdzone przez amerykańskiego historyka zajmującego się KGB. Wymienia on Michaiła Aleksandrowicza Dyomina (pisanego również Demin) jako oficera wywiadu wojskowego w Izraelu w latach 1964-1967 i w Republice Federalnej Niemiec od 1969 r." (M. Chęciński w: Antyżydowskie wydarzenia kieleckie 4 lipca 1946 roku. Dokumenty i materiały, oprac. Stanisław Meducki, Kielce 1946, tom II, s. 102-103).
Chęciński wskazywał, że bezsprzecznie największą korzyść z zamieszania wywołanego zajściami antyżydowskimi w Kielcach, tak w Polsce, jak i za granicą, wyciągnęli sowieccy komuniści.
     Niewątpliwie najbardziej zauważalnym skutkiem Pogromu w Kielcach było wypchnięcie fali emigracji ludności żydowskiej z Polski (i nie tylko - o tym poniżej) dokądkolwiek (czyli dokąd miała ona trafić w interesach jego organizatorów) czyli do brytyjskiej wtedy Palestyny.
   Należy tu przypomnieć, że w 1946 r. sprawa niepodległości i organizacji ewentualnego przyszłego państwa izraelskiego była jeszcze całkiem niejasna. Panowali nad Bliskim Wschodem niepodzielnie Brytyjczycy, co bardzo nie podobało się Stalinowi i konsekwetnie próbował on osłabić ich tamtejszą pozycję. Przecież w planach sowieckiej ekspansji między latem 1940 a 22.06.1941 r. Bliski i Środkowy Wschód zajmowały naczelne miejsca. Stąd i bezwarunkowe poparcie Związku Sowieckiego dla utworzenia Eretz Israel, który w zamierzeniach komunistów miał być rozsadnikiem i z jego komunami (kibucami) wizytówką komunizmu idealnego.
Przecież gdyby nie płomienne przemówienie i poparcie ambasadora ZSRR Andrieja Gromyki przy ONZ, to być może nie doszłoby do uchwalenia rezolucji nr 181 o podziale brytyjskiej Palestyny na dwa państwa - żydowskie i arabskie. Pod wpływem ZSRR Czechosłowacja i Jugosławia dostarczały Izraelczykom broń i szkoliły pilotów, artylerzystów, czołgistów, bez której to pomocy nie zdołaliby obronić się w Pierwszej wojnie arabskiej (tzw. o niepodległość) 1948-49 . To że sprytni Izraelczycy maksymalnie wykorzystali poparcie sowieckie, a potem bezczelnie odrzucili ten zbędny balast, było sprawą kolejnej dekady (w 1952 r. premier Ben Gurion podczas pierwszej wizyty w USA nawiązał współpracę z CIA)
     Były uczestnik pogromu, obecnie obywatel Izraela tak wspominał pogrom: "widziałem jak mordowali Żydów, strzelali Polacy i Żydzi, kto by dzisiaj to pamiętał. (...) A państwo Izrael było potrzebne. Miały być takie cztery pogromy (Łódź, Białystok, Częstochowa, Kielce), ale jeden wystarczył, aby otworzyć drogę do państwa Izrael."
     O zdeterminowaniu izraelskich niepodległościowców świadczy ciąg zamachów terrorystycznych nie tylko przeciw Arabom, ale i brytyjskim okupantom - 18 dni po wydarzeniach w Kielcach, 22 lipca 1946 Irgun* (Narodowa Organizacja Wojskowa z polskimi korzeniami i wyszkoleniem) wysadził Hotel King David w Jerozolimie, który był siedzibą brytyjskiego sztabu wojskowego. W zamachu zginęło 91 osób, a 45 zostało rannych. Żydowscy bojownicy nie wahali się również przed masowym mordowaniem kobiet i dzieci, np. w słynnej masakrze w Deir Yassin, gdzie zginęło 107 mieszkańców arabskiej wioski.
     Michał Rudowski sugeruje, że międzynarodowy syjonizm poświęcił kieleckich Żydów, by kraje Zachodnie otworzyły granice dla masowej emigracji. Pogrom mógł pomóc w wywarciu skuteczniejszego nacisku na Wielką Brytanię, aby zgodziła się na zwiększenie kontyngentu imigracyjnego do Palestyny
   Zbrodnia kielecka stała się dla nich okazją dla nagłośnienia wśród liberałów i lewicowców na Zachodzie gromkich oskarżeń o antysemityzm wobec polskiego podziemia, kręgów emigracyjnych i hierarchii katolickiej.
  Zdaniem byłego oficera służb specjalnych LWP żydowskiego pochodzenia Michała Mosze Chęcińskiego, dowód o udziale polskich i rosyjskich oficerów bezpieczeństwa w zajściach antyżydowskich "jest zgodny z ich dobrze znanymi globalnymi celami i taktyką. Masowa emigracja Żydów z Polski ułatwiła zadanie ("dała broń do ręki") Związkowi Radzieckiemu przez przeładowanie obozów dla uchodźców w zachodnich strefach Niemiec i Austrii oraz wystawienie na próbę rządów brytyjskich w Palestynie, dokąd większa część tych Żydów chciała się udać. Antyżydowskie wybuchy w Polsce służyły jako pretekst do wzmocnienia kontroli nad polskim aparatem bezpieczeństwa poprzez wskazanie, że Polacy, nawet komuniści, nie są w stanie sami utrzymać prawa i porządku. Co więcej, mogli usprawiedliwiać wszystkie przyszłe represje polityczne jako konieczne dla zahamowania antysemickich sentymentów ludności".

   W Pogromie Kieleckim niewątpliwie połączyły się interesy skomunizowanych wtedy (okazało się, że tylko przejściowo) zwolenników państwa Izrael i ich sowieckich patronów - z Moskwy i Warszawy. Cóż, oszust trafił na sprytniejszego. Bywa.

   Krzysztof Kąkolewski, doskonały publicysta historyczny, łączył zbrodnię kielecką ze sprawą katyńską. 1 lipca 1946 roku przed Trybunałem Narodów w Norymberdze rozpoczęto postępowanie w sprawie zbrodni katyńskiej dla wszystkich stało się jasne, że Niemcy zostaną uniewinnieni z zarzutu wymordowania polskich oficerów w Katyniu, ponieważ przedstawili mocne kontrdowody obciążające stronę sowiecką właśnie dnia 4 lipca. Sowieci wiedząc o tym wcześniej, zdecydowali się na silną próbę odwrócenia uwagi opinii publicznej od swojej dużej porażki wizerunkowej (wszak gra propagandowa szła m.in. o sukces wyborczy partii komunistycznych we Francji i Włoszech).
    Jednym z głównych celów tak efektywnie zaplanowanej i przeprowadzonej przez Sowietów prowokacji kieleckiej było odwrócenie uwagi Zachodu od dokonanego przez komunistów zaledwie parę dni przedtem gigantycznego fałszerstwa wyników referendum, które odbyło się (i zostało sfałszowane) 30 czerwca 1946, 4 dni przed Pogromem.
  Płk Aron Pałkin, naczelnik Wydziału D Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (MGB) ZSRS, zajmującego się fałszowaniem i preparowaniem dokumentów, na 10 dni przed referendum został przysłany przez Stalina do Warszawy na czele grupy specjalistów, która miała zająć się wynikami głosowania. Techniczne szczegóły operacji fałszowania referendum Pałkin oraz główny doradca przy MBP płk Siemion Dawidow omówili z Gomułką i Bierutem 22 czerwca 1946 r. W ramach akcji fałszowania referendum oficerowie MGB sporządzili ponownie 5994 protokoły komisji obwodowych z obliczonymi głosami i podrobili 40 tys. podpisów członków obwodowych komisji wyborczych. Paczki z prawdziwymi protokołami dostarczali grupie Dawidowa i Pałkina funkcjonariusze MBP pod osobistym nadzorem szefa MBP Stanisława Radkiewicza.
spotkania.wiara.pl/doc/1079215.Palkin-a-sprawa-polska/2
   Już 7 lipca 1946 roku, a więc zaledwie kilka dni po zbrodni antyżydowskiej w Kielcach, grono polskich intelektualistów w USA, po części osób pochodzenia żydowskiego, wydało deklarację jednoznacznie akcentującą jako motyw zbrodni to, że: "Reżimowi warszawskiemu zależy na odwróceniu uwagi światowej opinii publicznej od swoich ogromnych problemów w administrowaniu krajem - ponieważ nie opiera się on na woli większości Narodu Polskiego - lecz potężnej policji bezpieczeństwa, za którą stoi okupacyjna armia sowiecka. W chwili, kiedy opinia publiczna krajów demokratycznych zaczyna sobie zdawać sprawę z oszustw i nadużyć, jakie popełnia w Polsce prosowiecki reżim (by wspomnieć tylko ostatnie, oszukańcze referendum), rząd warszawski sprowokował morderstwa w Kielcach - ubierając się w togę obrońcy społeczności żydowskiej - aby upozorować, że jest za obroną demokracji".

   Niemałoważnym skutkiem ubocznym żydowskiego pogromu była okazja zohydzenia samym Polakom sił prawicowych i katolickich, a nawet obarczenie odpowiedzialnością zań opozycyjnego PSL Mikołajczyka. I tak:
   Minister bezpieczeństwa publicznego Stanisław Radkiewicz oświadczył na pogrzebie zamordowanych Żydów, że wydarzenia w Kielcach były dziełem emisariuszy Rządu Polskiego na Zachodzie i generała Andersa przy poparciu AK-owców (ks.Olszewski, Polski antysemityzm w czasie okupacji i po wojnie, "Znaki czasu" 1987, nr 7, s. 91).
   Sekretarz generalny PPR Władysław Gomułka stwierdził w przemówieniu wygłoszonym na zebraniu aktywu PPR i PPS w Warszawie 6 lipca 1946: "Faszyści polscy, ci sami, którzy tak entuzjazmują się na sam widok pana Mikołajczyka i których on wita lordowskim uśmiechem zadowolenia, prześcignęli w antysemickim szale morderców hitlerowskich  (W. Gomułka, Artykuły i przemówienia, tom II, styczeń 1946 - kwiecień 1948, Warszawa 1964, s. 170.)
   Pułkownik Grzegorz Korczyński, przemawiając 19 lipca 1944 r. na posiedzeniu Komisji Administracji i Bezpieczeństwa KRN jako przedstawiciel MBP stwierdził: "w czasie antyżydowskich zajść słychać było okrzyki: "Precz z rządem, premierem, bezpieczeństwem", "Niech żyje Anders", a w tłumie jakoby uwijali się ludzie w mundurach andersowskich, którzy dyrygowali tłumem (K. Kersten, Polacy. Żydzi. Komunizm, Warszawa 1992, s. 125).
   W oficjalnej odezwie do ludności miasta Kielc z dnia 4 lipca 1946 r. oświadczano: "Opłacane złotem bandy leśne NSZ, WiN, AK dokonały zbrodni" (ks. D. Olszewski, op. cit., s. 91).
    Szczególnie znamienny ton miała rozplakatowana na murach Kielc odezwa podpisana przez przedstawicieli PPR, PPS, SP, PSL, SL, SD oraz Okręgowej Komisji Związków Zawodowych, która zdumiewała określeniami charakterystycznymi dla sowieckiego żargonu w ulotkach do Polaków oraz typowymi błędami stylistyki i pisowni polskiej. Pisano w niej: "Nieodpowiedzialne elementy, wyzyskując tłum zgromadzony na skutek tendencyjnie rozsiewanych fałszywych wieści przez najemnych słuchaczów polskiej szlachty - chciały dokonać zbrodniczego zamachu na resztkach ludności żydowskiej, która przeszedłszy gehennę piekła hitlerowskiego i ocalawszy w znikomej części szukała schronienia w naszym miejcie. Są ranni i zabici. Rzuca to plamę na cały naród polski w oczach zagranicy i przyszłych pokoleń. Dorzuca to jeszcze jeden kamień hańby do tych wszystkich zbrodni, jakie były już popełnione przez rzeczywistych organizatorów spod znaku reakcyjnych sił polskich panów z NSZ (...)". (K. Kersten, op. cit., s. 97-98).

   Zdaniem księdza Jana Śledzianowskiego, autora obszernej książki o zbrodni kieleckiej, wydanej w 1999 roku, można było dostrzec 5 najważniejszych skutków antyżydowskich zajść kieleckich z lipca 1946 r:
1) Zbrodnia kielecka "ocaliła" honor Stalina i radzieckiego NKWD na procesie w Norymberdze (...);
2) Pogromem kieleckim komuniści zadali dotkliwy cios Rządowi Polskiemu w Londynie i generałowi W. Andersowi (...);
3) Pogrom umocnił rządy komunistów w Polsce i nadzór nad krajem ZSRR (...);
4) Pogrom był pretekstem do inwigilacji i prześladowań Kościoła (...);
5) W propagandzie Polacy zabijają - komuniści ocalają Żydów (...).

    Przedstawienie w oczach zachodniej opinii publicznej Polski i Polaków jako zdziczałych antysemitów, którzy w rok po zakończeniu Holocaustu dokańczają dzieło Hitlera w "Endloesung der Judenfrage" w Europie było idealnie na rękę Sowietom i ich postulatowi obecności Armii Sowieckiej i NKWD na terenie Polski - dla zapewnienia porządku i spokoju między narodami zamieszkującymi kraj nad Wisłą. A dla Zachodu „L'ordre règne à Varsovie” [= porządek panuje w Warszawie] od dawna był nadargumentem na wszystkie zastrzeżenia związane z wątpliwościami dotyczącymi rosyjskich interwencji zbrojnych i protektoracie w Polsce.

   Armia Sowiecka i Związek Radziecki jako obrońca Żydów przed polskimi zdziczałymi z nienawiści antysemitami - to dla nas brzmi absurdalnie, dla Zachodu po 1945 r. wydawało się to słusznym i moralnym usprawiedliwieniem jaki   prawa międzynarodowego.
Inne pogromy na niezbyt cywilizowanym Wschodzie Europy dopełniały i wzmacniało to zachodnie lewackie i opurtunistcyczne poparcie dla komunistycznej hegemonii za "żelazną kurtyną" (właśnie zdefiniowanej w marcu'46 przez byłego i przyszłego premiera Winstona Churchilla)

Przemilczane zajścia antyżydowskie w innych krajach
   "Co najbardziej zdumiewa w sprawie zbrodni kieleckiej 1946 roku, to fakt skrajnego przemilczenia przez ogromną część badaczy w Polsce tego, że podobne zbrodnie miały miejsce po 1944 roku także w innych krajach, które znajdowały się pod kontrolą sowiecką, a więc na Słowacji, na Węgrzech i na Ukrainie. Co więcej, wszędzie tam wydarzenia rozgrywały się wyraźnie według bardzo podobnego scenariusza jak w Kielcach. Bardzo podobne było w nich zachowanie wojska i milicji oraz wyraźna rola sprawców o komunistycznej proweniencji, których nigdy nie ukarano. Bardzo podobne były też cele polityczne zajść antyżydowskich w innych krajach. Tak jak zajścia w Kielcach miały odwrócić uwagę Zachodu od monstrualnie sfałszowanego referendum, tak zajścia na Węgrzech czy Słowacji miały odwracać uwagę od przejawów skrajnego bezprawia i gwałtów, dokonywanych przez wojska sowieckie - rozprawy z prozachodnią opozycją. Docierające na Zachód wieści o zlinczowaniu Żydów w Kunmadars, Azd czy Miskolcu miały skutecznie przesłaniać sprawy wielu tysięcy gwałtów, popełnionych przez żołnierzy sowieckich na Węgrzech (...)
   W opracowanej przez grupę wybitnych żydowskich badaczy na Zachodzie monografii historii Żydów w państwach zależnych od Związku Sowieckiego zwrócono szczególną uwagę na znamienne zachowanie pozostających pod nadzorem komunistów "sił porządku": wojska i policji. W czasie zajść antyżydowskich w mieście Velke Topolcany 24 września 1945 r. w toku sześciogodzinnych zamieszek zniszczono wszystkie mieszkania żydowskie, raniono 49 osób. Policja przez cały ten czas nie tylko nie interweniowała w obronie napadniętych Żydów, lecz przeciwnie, uczestniczyła wraz z wojskiem w pogromie (por. The Jews in the Soviet Satellites by Peter Meyer, Bernard D. Weinryb i in., Westpoint, Connecticut 1953, s. 105).
   Podobnie jak w Słowacji, a później w Polsce, także i na Węgrzech wiosną 1946 r. w miejscowościach, w których dochodziło do krwawych zajść antyżydowskich, umocnione jednostki kontrolowanej przez komunistów milicji nie były skłonne do interweniowania (tak było w Kunmadars w maju 1946 r. czy w Diósgyör w czerwcu 1946 r.). (...)
   Trzeba przyznać, że wszędzie władzom komunistycznym udało się osiągnąć zamierzone efekty. Wśród Żydów na Węgrzech, w Polsce czy Słowacji umacniały się sympatie prokomunistyczne, poczucie, że tylko Armia Czerwona jest w tych krajach jedynym prawdziwym obrońcą Żydów wobec miejscowych "nacjonałów" i "reakcjonistów". (...). A więc doszło do jednoznacznego postulowania, by Armia Czerwona bezprawnie okupowała dłużej Węgry, tylko w celu bronienia Żydów przed niebezpiecznymi Madziarami! Powstawanie tego typu odczuć było szczególnie cennym dla Sowietów efektem ich pogromowych prowokacji.
   Najwyższy czas, by badający sprawę antyżydowskich zajść w Kielcach naukowcy polscy i żydowscy odeszli wreszcie od swoistego wąskiego "polonocentryzmu" w tej sprawie i zwrócili uwagę na badania nad przebiegiem i inspiracją dla podobnych pogromów w Słowacji czy na Węgrzech. Może łatwiej trafi się w ten sposób na ślady sprawców wydarzeń."
(Prof. Jerzy Robert Nowak, Prawda o Kielcach 1946 r. - całość tu)

    Tadeusz Wiącek w cennym zbiorze materiałów o Pogromie pt. "Zabij Żyda" zauważa, że data 4 lipca czasowo doskonale wpisała się w amerykańskie pole informacyjne - doniesienia o mordowaniu Żydów w Polsce doszły do USA w wolny dzień Święta Niepodległości.
Przypadek? Znowu korzystny dla sił syjonistycznych, sowieckich i antypolskich? Zabójczo skuteczny sojusz dla zmasakrowanej wielokrotną zdradą aliantów (wrzesień'1939, latem'1940, wiosną'1943, latem'1944 - Powstanie Wileńskie i Warszawskie, Jałcie i Poczdamie w 1945 r.) Polski.

    Niewyjaśniony Pogrom w Kielcach 1946 roku jest do dziś wykorzystywany w antypolskiej agitacji różnych ośrodków. Postkomunistyczny minister SZ Rosati (obecnie w PO) powiedział w 1996 r.: "opłakiwać będziemy ofiary haniebnego pogromu kieleckiego, popełnionego 50 lat temu podczas chaosu polskiej wojny domowej. Ten akt polskiego antysemityzmu uznać musimy za naszą wspólną tragedię. Wstyd nam, że Polacy popełnili tę zbrodnię. Prosimy was o wybaczenie".
    Ówczesny premier Włodzimierz Cimoszewicz, syn oficera Informacji Wojskowej w czasach stalinowskich: "Pogrom kielecki - niezależnie od tego, kto go inspirował - jest także cząstką naszej pamięci (...) hitlerowski faszyzm zapuścił korzenie rasowej i religijnej nienawiści, antysemityzmu i ksenofobii również wśród swoich przyszłych ofiar.(...)"
    Laureat Pokojowej Nagrody Nobla Elie Wiesel postawił znak równości między spowodowaną przez Niemców zagładą Żydów a wydarzeniami kieleckimi, stwierdzając: "To, co zdarzyło się w tym miejscu, ukazało, że 'normalni' obywatele mogą być tak okrutni, jak mordercy z obozu zagłady. Jeśli gwałtowny przedwojenny antysemityzm utorował drogę Holokaustowi, pogrom kielecki potwierdził jego cel. (...) Kieleccy mordercy byli Polakami. Ich językiem był polski. Ich nienawiść była polska .(...) Jak to było możliwe, aby wielki oszalały tłum został zainspirowany, i by pozwolono mu zabijać przez niemal cały dzień..."

  Takie kalumnie pod adresem Polaków dalej są możliwe nawet na polskiej ziemi m.in. dlatego, że: "21 października 2004 r. zostało umorzone postępowanie karne w sprawie pogromu kieleckiego, prowadzone przez prokuratora Instytutu Pamięci Narodowej – Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie, Krzysztofa Falkiewicza. (...) Jako najbardziej prawdopodobną hipotezę IPN uznał wersję, że wydarzenia kieleckie z 4 lipca 1946 r. miały charakter spontaniczny i zaistniały wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności natury historycznej i współczesnej."
         Skoro dość cywilizowany i pobożny, katolicki naród zdołano takim błahym i absurdalnym pretekstem sprowokować co najmniej do BIERNOŚCI wobec LUDOBÓJSTWA niedobitków przeżywszych cudem Holocaust, ja już nie myślę o tych bestiach, które kieleckich Żydów mordowały za pomocą metod chałupniczych - kamieniami i prostymi narzędziami mordu jak metalowe pałki, sztachety, bagnety, to zadaję retoryczne pytanie: jakim problemem było dla najlepszych w historii speców od manipulacji ludźmi sprowokować dosyć prymitywny lud wiejski do mordowania podobnie chałupniczymi i bardziej wyrafinowanymi sposobami "lepszych, bogatszych i bardziej uprzywilejowanych" sąsiadów, którzy od zawsze zadzierali nosa i pogardzali "małoruskimi wieśniakami" ?

Виктор Снитковский "Погром в Кельце. Не рано ли ставить точку?"
1. ФСБ оправдывается и лжет
В 1946 году в польском городе Кельц произошел еврейский погром, загадки которого будоражат общественность до сих пор.
Сегодня польская общественность снова заявляет о том, что погром спровоцировали советские спецслужбы.
В России изданы материалы, которые по мнению авторов работы «ставят точку» в этом вопросе. Речь идет о статье «Еврейский погром в Кельце 4 июля 1946 года. (По материалам ФСБ)» Публикация, вступительная статья и комментарии В.Г. Макарова, В.С. Христофорова в сборнике «Архив еврейской истории / Международный исследовательский центр российского и восточноевропейского еврейства/ Гл. ред. О.В. Будницкий. Т.5. Российская политическая энциклопедия (РССПЭН), 2008. – 376 с., ил. (В дальнейшем «АЕИ т. 5»)
В самом начале сборника во вступительной статье «От редактора» д.и.н. О. Будницкий пишет:  «Особняком стоит публикация В.Н. Макарова и В.С. Христофорова «Еврейский погром в Кельце 4 июля 1946 года. (По материалам ФСБ)». В публикации представлены документы официального следствия по делу о погроме 4 июля в польском городе Кельце, в ходе которого были убиты несколько десятков евреев и двое пытавшихся противостоять погромщикам поляков… Публикуемые документы хранятся в архиве ФСБ в фонде аппарата советника Министерства государственной безопасности СССР при Министерстве общественной безопасности Польши. Копии материалов переведены с польского языка на русский. Публикаторы надеются, что представленные документы поставят точку в затянувшейся дискуссии. Редакция выражает искреннюю благодарность д.и.н. А.Ф. Носковой за помощь в подготовке этого материала в печать».
Во вступительной статье к публикации русских переводов польских документов В.Н. Макаров и В.С. Христофоров утверждают, что польские публикации о советских корнях в организации погрома в Кельце не достоверны, и призывают не верить версии о провокации погрома советскими властями. В завершении вступительной статьи они пишут: «Ниже приводятся документы, которые, как мы надеемся, позволят поставить точку в дискуссии о причинах и ходе Келецкого погрома. Публикаторы сознательно воздерживаются от каких-либо комментариев и предлагают читателям самим сделать выводы».
Прочитав публикуемые русские переводы польских документов можно получить ужасающую картину погрома, в котором участвовали не только случайные польские граждане, но и милиционеры из т.н. «Гражданской милиции» (ГМ) и военнослужащие Войска Польского (ВП).
Oднако по прочтении публикации «ставить точку» мне не хочется из-за ряда вопросов, во-первых, связанных с тем, что даже в опубликованных Макаровым и В.С. Христофоровым материалах есть недоговоренности и ложь. Начну с документа №2 от 7 июля 1946 г. (АЕИ т. 5, стр. 297-299), который является типичным доносом.
Формально донос называется «Докладной запиской» на имя Главного коменданта ГРМП в Варшаве полковника Титкова. В сноске к «записке» сказано, что «автор записки не указан». Это неправда! Во-первых, на подобных «записках», даже если их писали сексоты, стоит кличка сексота, по которой можно установить его имя. А установив имя сексота, можно найти документы, связанные с его деятельностью, тем более что сексот – сотрудник ГМ. Но публикаторы документов о погроме в Кельце, вопрос о сексоте, таким образом, замяли. Упомянутый донос написан на подполковника ГМ. Кузницкого для его «разоблачения». Привожу несколько фрагментов доноса:
«…2. Об УБ (Управление безопасности – В.С.)» Кузницкий в частных беседах со мной, во время которых часто присутствовал поручик Гвяздович, высказывался следующим образом: «…УБ – это провокаторы, которые делают все то, что им Москва прикажет, а это все рассчитано на то, чтобы поддерживать в Польше постоянное состояние брожения, чтобы в свое время… превратить Польшу в 17-ю республику (Советского Союза – В.С.)… Во многих случаях он специально направлял своих людей для проведения расследования против сотрудников УБ. Эти материалы он собирал лично. Как они были использованы, мне трудно сказать. Я знаю только, что они частично направлялись в Главную комендатуру ГМ.
3. Отношение к офицерам Красной Армии было самое наихудшее. Он их называл провокаторами, присланными Москвой».
В доносе упоминается также приятель подполковника Кузницкого – некий майор Дубрачинский. Полагаю, что ознакомление с личными делами Кузницкого и Дубрачинского в архивах польских спецслужб могло пролить некоторый свет на историю погрома в Кельце и не только.
В АЕИ т. 5, стр. 304 и 305 упоминается некий «русский майор в польском мундире», который находился в доме, где происходил погром. Но его участие в погроме почему-то не расследовано.
Не расследовано и участие в погроме советского офицера Демина (АЕИ т. 5, стр. 281), имя которого назвала «Газета польска» от 4 июля 1996 г. Возможно, это тот самый «русский майор в польском мундире», который упоминался в АЕИ т. 5, стр. 304 и 305.
Нужно отметить, что в показаниях допрошенных по делу о погроме есть много свидетельских показаний об участии в погроме польских милиционеров, жандармов (АЕИ т. 5, стр.325) различных уровней и польских военнослужащих различных уровней (АЕИ т. 5, стр. 300-326). Все эти польские спецслужбы и армия – Войско Польско были насыщены советскими «советниками», которые фактически их возглавляли. Поэтому должны существовать многочисленные документы советских спецслужб в советских архивах касательно погрома в Кельце, которые ФСБ до сего дня прячет. Вот почему, публикацию русских переводов части польских документов в АЕИ т. 5, безусловно, нужно приветствовать, но это лишь ничтожная доля из тех материалов, что имеются в архиве ФСБ. Без знакомства со всеми документами, имеющимися у ФСБ касательно работы советской разведки и СМЕРШа в послевоенной Польше рано «ставить точку» в отношении истории погрома 1946 года в Кельце и участия в нем советских спецслужб.
На мой взгляд, статья «Еврейский погром в Кельце 4 июля 1946 года. (По материалам ФСБ)». Публикация, вступительная статья и комментарии В.Г. Макарова, В.С. Христофорова в сборнике «Архив еврейской истории» т. 5 служит попытке нынешних наследников сталинской политики и советских чекистов откреститься от организации погрома в Кельце.
2. Поляки нападают
А теперь пора сказать о книге воспоминаний высокопоставленного офицера польской контрразведки Михала Моше Хенчинского «Одиннадцатая заповедь: Не забывай», пер. с польского, Москва-Иерусалим, изд. «Мосты Культуры-Гешарим», 2007, 568 стр. с ил. После того, как доктор экономических наук М. Хенчинский покинул Польшу, он работал в университетах Израиля, в Гарварде и американских разведывательных школах для офицеров.
М.М. Хенчинский – еврейский мальчик из пригорода Лодзи, затем рабочий и активист довоенной коммунистической партии Польши. На его глазах в Освенциме увели в газовые камеры отца и мать. Михал и его брат порознь сумели бежать из концлагеря. По приходу в Польшу Красной армии, М. Хенчинский стал советским солдатом и храбро воевал против фашистов. Вернулся в освобожденную от немецких фашистов Лодзь и брат Михала – Салек. Но в первый же послевоенный год – время разгула антисемитизма в Польше, Салека убили. Став высокопоставленным офицером польской контрразведки, М. Хенчинский собрал малоизвестные факты, показавшие, что
«…келецкий погром организовал СМЕРШ или советская разведка.… За несколько дней до погрома в Кельце в качестве советника прибыл Михаил Александрович Демин, офицер советской разведки высокого ранга. Демин свободно владел французским и немецким языками. Через несколько лет он оказался в Тель-Авиве на посту секретаря советского посольства, откуда исчез вскоре после начала Шестидневной войны (июнь 1967 г.), а затем обнаружился в Германии в качестве руководителя торговой фирмы (?!). Начальником польских органов безопасности города в дни погрома был майор Владислав Собчинский – польский коммунист, который до и во время войны был кадровым офицером советских спецслужб». М.М.  Хенчинский, стр. 255
То есть, М.А. Демин был специалистом по «темным делам». Знакомство с его личным делом помогло бы выяснить, чем он занимался в 1946 году в Кельце.
М. Хенчинский в своих воспоминаниях (стр. 425-426) упоминает еще одного человека в связи с погромом в Кельце:
«…именно подполковник Станислав Стык и ещё один офицер в июле 1946 года были посланы в Кельц для подготовки там погрома. Историки смогут подтвердить этот факт, если получат доступ к личному делу Стыка»
Важный аргумент Михала Хенчинского о причинах провокации погрома в Кельце связан со сталинской политикой обоснования длительной советской оккупации Польши (стр. 255):
«Был 1946 год, холодная война только начиналась. Судьбы Восточной Европы еще не были предрешены. Сталин мог разрабатывать вариант, в соответствии с которым Польшу нужно было представить как страну с антисемитским народом, склонным к анархии. Так что оккупация Польши Советской армией облегчила бы установление прочной власти и ликвидацию антисемитизма; после Катастрофы этот предлог сочли бы достаточно веским в высших слоях общества в США и Европе. Неслучайно Молотов вскоре после погрома, выступая на встрече министров иностранных дел четырех великих держав, упомянул о нем в оправдание захвата Польши… Келецкий погром вызвал массовое бегство евреев из Польши на Запад и в Палестину (для чего была создана организация «Бриха»)».
М.М. Хенчинский называет еще одну вероятную причину погрома: просоветские польские руководители, зная, как их ненавидят в стране, могли сами способствовать изгнанию евреев из страны, надеясь, что это укрепит их власть.
Говоря об особенностях подготовки погрома в Кельце, М.М. Хенчинский приводит такие сведения (стр. 256):
«В 1939 году в Кельце проживало 25 тысяч евреев. В 1942 году они были вывезены в Треблинку и уничтожены. В середине 1946 года в Кельце находились около 250 евреев, включая новорожденных младенцев. Только в этом городе, в Кельце, выжившие евреи были поселены в один единственный дом, поэтому организация там погрома не грозила распространением беспорядков на весь город, что могло создать опасность для новых прокоммунистических властей. После 1946 года в Кельце не осталось ни одной еврейской семьи».
Таким образом, на основании выступлений в польской печати и воспоминаний видного польского контрразведчика М.М. Хенчинского можно сделать вывод, что для понимания причин погрома в Кельце необходимо тщательное знакомство с соответствующими материалами польских архивов.
Могу предположить, что выученики советских чекистов в польских спецслужбах или успели уничтожить, или до сих пор прячут документы, изобличающие черные страницы сотрудничества советских и польских спецслужб.
Сопоставляя публикацию нескольких материалов из архива ФСБ по вопросам погрома в Кельце (понимая, что значительный пласт документов в России еще скрыт) и отсутствие соответствующих исследовательских работ в польских архивах, можно сделать вывод, что рано «ставить точку» в дискуссии о причинах и ходе Келецкого погрома.
"Мы хотим вырезать всех евреев, а всех сталинчиков выгнать"
       В моем распоряжении оказался уникальный документ — доклад "О положении еврейского населения в Польше", составленный в ноябре 1945 года комиссаром госбезопасности Николаем Селивановским. Когда я попробовал расспросить об этом докладе близких покойного Селивановского, их реакция оказалась неожиданной. Сначала они отказались от всякого родства с видным чекистом, а затем начался крик: "Кто вам разрешил копаться в этом?! Немедленно прекратите, или мы обратимся в ФСБ! Там с вами разберутся!". Я решил разобраться во всем сам.
       В докладе Николая Селивановского речь идет о еврейском погроме, который произошел в Кракове в августе 1945 года. Сам он был тогда советником НКВД СССР при Министерстве общественной безопасности Польши. Изучив доклад и другие документы, я пришел ко вполне определенному выводу: еврейский погром был масштабной провокацией, устроенной НКВД. Впрочем, даже сам Селивановский догадался об этом не сразу. Вот что он пишет.
По далеко не полным данным, с 1 января по 15 сентября 1945 года на территории Польши бандами убито 291 человек еврейской национальности (по данным израильских источников с 1945 по 1947 год в Польше было убито 1000 евреев.— Ъ)".
 Подробности происшедшего в Краковском воеводстве я нашел в секретных телеграммах Селивановского, отправленных из Варшавы 23 и 30 августа 1945 года.
"Утром 11 августа с. г. в синагогу на улице Судьбовой, где молились евреи, неизвестные подростки начали бросать камни в окна. Сторож синагоги задержал одного хулигана, который стал кричать, что его избивают. На крик собралась толпа с близлежащего базара и начала избивать евреев. В это время в толпе неизвестное лицо начало распространять слухи, что евреи в этой синагоге убили польских детей и что кровь польских детей евреями сдается для Красной Армии. После того как отдельными милиционерами и неизвестными в польской форме были произведены задержания евреев, якобы виновных в убийстве польских детей, погромные проявления усилились.
       В районе Медовой улицы собралась тысячная толпа народа. В погроме приняла участие милиция, в частности работники 2-го комиссариата города Кракова, которые вместе с некоторыми солдатами Польского войска, а также лицами из железнодорожной охраны и участниками польской физкультурной молодежной организации задерживали евреев, грабили и избивали их. Так, например, группа вооруженных и гражданских лиц напала на еврейский дом по улице Перемышльской, где избили и ограбили находившиеся там еврейские семьи. В полдень того же числа четыре милиционера и несколько гражданских лиц ворвались в квартиру еврейки Кляйнер, проживающей на улице Эстера #10, избили ее, а также ее дочь и находившихся там евреев Финкельштейн, Охрих и Деклера, после чего всех ограбили...       В результате погрома убита еврейка Бергер 55 лет и тяжело ранено пять человек.        Несколько евреев легко ранено, а некоторые, по поступившим сведениям, пропали без вести.       Толпой полностью разгромлена синагога Купа...         Погромные явления были прекращены в тот же день 11 августа с. г. путем ввода в район волнений польских частей, в том числе полка внутренних польских войск. Наши войска участия не принимали".
         В первой части доклада, отправленного в Москву через два с лишним месяца после этих событий, Николай Селивановский обвиняет поляков в антисемитизме, а дальше немалую долю вины за его существование фактически возлагает на польских евреев.       
"Зачинщики и организаторы не установлены"
       Еще раз напомню: мысль, что ответственность за августовский погром несут сами польские евреи, появилась в докладе Селивановского только в ноябре. Все это время продолжалось расследование происшедшего, но оно не дало результатов ни по горячим следам, ни через два месяца.
       "В результате расследования по городу задержано 145 человек, из них: 40 милиционеров, шесть человек из Польского войска и 90 гражданских лиц.
       Задержанный подросток Киячки Анатолий, 13 лет, показал: '11 августа с. г. один поляк дал мне какой-то сверток и сказал, чтобы я его бросил в синагогу, и дал мне 20 злотых. Когда я подошел к синагоге, там была толпа людей. В это время ко мне подошел милиционер, он сказал, чтобы я бежал и кричал, что евреи хотят меня убить, что я и сделал. Сверток я бросил в синагогу, а что там было, я не знаю...'
       Задержанный Кухарский показал: 'Я вместе с милиционерами ворвался в квартиру Обфельбаума и ограбил последнего'. Зачинщики и организаторы следствием пока не установлены".
Через неделю после того, как была отправлена первая телеграмма, поиски провокаторов ни к чему не привели.
              "Когда у синагоги собралась толпа, в синагогу ворвались три поляка в военной форме, задержали четверых евреев и увели их в 1-й комиссариат милиции к дежурному милиционеру Шевчику. Поляки представились как военнослужащие Краковского военного округа и назвались: Василевским Яном, Перек Тадеушем и Гацек Романом. При этом они заявили, что были очевидцами, как доставленные ими четыре еврея убивали польских детей в синагоге.
       Милиционер Шевчик составил заявление со слов Василевского, Перека и Гацека и без проверки отпустил их, а задержанных евреев взял под арест. После этого ряд милиционеров начал арестовывать и избивать евреев. Таким образом, своими действиями милиция подтвердила провокационные слухи, что усилило погромные действия толпы.
       Вышеупомянутые Василевский, Перек и Гацек на службе в Краковском гарнизоне не значатся и пока не разысканы".
Не удалось доказать и участие в организации погрома антиправительственного подполья.       
       "По имеющимся неподтвержденным агентурным данным, погром в Кракове был спровоцирован членами нелегальной партии 'Стронництво Народове', являющейся старой реакционной профашистской партией в Польше".
"Плохо слепленная провокация"
       Донесения Селивановского не только не называют организаторов погрома, но и не дают ответа еще на один, самый главный вопрос: почему на фоне общепольского антисемитизма, о котором говорит представитель Берии в Варшаве, погромы происходили именно в Краковском воеводстве и именно в первой половине августа 1945 года.
       Вспомним, что происходило в Польше в то время. После освобождения в страну вернулась из Лондона часть членов довоенного правительства, шесть лет находившегося в эмиграции. Войдя в новое польское правительство, они сразу же начали настаивать на выводе советских войск из страны, и подавляющее большинство населения их поддержало. Когда глава лондонского правительства Станислав Миколайчик потребовал вывода Красной Армии на Потсдамской конференции союзников, его поддержали англичане. Но решение о выводе войск заблокировали советские представители и американцы, которые нуждались в помощи СССР в войне с Японией. Фактически вопрос остался открытым.
       Чтобы оставить войска в Польше, СССР нужно было доказать союзникам необходимость их присутствия. Лучшего доказательства, чем масштабные беспорядки, придумать было нельзя. Эта версия выглядела бы не более чем просто правдоподобной, если бы во все той же телеграмме от 30 августа Селивановский не процитировал еще один документ. Это листовка, изъятая у одного из жителей Кракова.
              "Краков — центр и цвет польской культуры — был в субботу, 11 августа, опозорен низким варварским выступлением против евреев. Субботний случай против евреев есть дело провокаторов. Провокаторы сделали это для того, чтобы показать миру, что советские войска и в дальнейшем нужны в Польше для поддержания порядка и охраны безопасности евреев. Провокаторы организовали этот случай в день, когда в Кракове находились представители из Англии и Америки, перед которыми они хотели показать этот 'погром'. Постановление в Потсдаме, где сказано, что в Польше должны управлять сами поляки, должно быть выполнено. Никто не верит в эту плохо слепленную провокацию и никто не признает, что Польша нуждается в помощи советских войск и НКВД для обороны евреев. Евреям ничто не грозит в нашем городе, мы оберегали их во время гитлеровской оккупации и они могут жить спокойно без боязни в дальнейшем'".
              В пользу моей версии говорит не только выбор места и времени — "день, когда в Кракове находились представители из Англии и Америки",— но и тот факт, что главными провокаторами были военнослужащие и милиция. Хорошо известно, что Войско Польское контролировали представители военной контрразведки РККА "Смерш". Возглавлял "Смерш" Виктор Абакумов, который подчинялся непосредственно Сталину и славился тем, что без малейших раздумий выполнял любые указания вождя.
       Вряд ли комиссар госбезопасности Селивановский сам был в числе тех, кто готовил провокацию. Лишних людей в таких операциях "Смерш" старался не использовать. Но тем не менее Селивановский, похоже, догадывался, кто был истинным организатором погромов. И поэтому поспешил предложить в своем докладе гораздо менее убедительное, но зато не бросающее тень на действия советских контрразведчиков в Польше объяснение случившегося.
http://www.kommersant.ru/doc/16690

"Империализм - зло и глупость. Он вредит интересам народа России. (...) "На Украине произошло народное восстание против коррумпированной и воровской власти. Ядром этого восстания были Киев и западные области страны, но его поддержала (молчаливо) и большая часть юго-востока, иначе бы сейчас Янукович не проводил странных пресс-конференций в Ростове-на-Дону. На эту тему есть политическое заявление партии, которую я возглавляю. У народа есть право на восстание в условиях, когда другие политические методы борьбы исчерпаны. Не буду долго рассусоливать. Два примера о том, что такое "власть Януковича": а) сын Януковича, бывший стоматологом, стремительно превратился в долларового миллиардера. Что может ещё лучше иллюстрировать чудовищную коррупцию? б) Премьер-министр Азаров, из-за которого во многом и начался «Майдан", долго втирал всем про ужасный Запад, иностранное влияние и "гей-ропу", а сам после отставки, быстро свалил жить в Австрию, где у его семьи поместье и банковские счета. Что может лучше иллюстрировать чудовищное лицемерие? Хоть ты из Донецка, хоть ты из Львова - нормальный человек понимает, что такую власть надо менять. Вор Янукович решил, что тех, кто им недоволен, надо бить по голове. А потом решил, что в них надо стрелять. Вот и оказался в Ростове. (...) "Oczywiście, że są między naszymi krajami i drażliwe tematy ale o nich jest głośno i trwa taki jakby wyścig, kto komu bardziej dokopie. Uważam, że dużo lepsza jest rozmowa na zasadzie - owszem, to i tamto się wydarzyło ale i wydarzyło się też to i to. Po prostu na samych konfliktach pokoju się nie zbuduje, trzeba pokazywać też i to, że możemy razem coś pozytywnego zdziałać, że są sprawy które potrafią nas łączyć, że między nami była nie tylko nienawiść i krzywdy. Mamy momenty w historii które Rosjan i Polaków zbliżają, mamy i takie które dzielą. O tych drugich mówi się dużo, o tych pierwszych prawie nic. Stawia się pomnik najeźdźcom z Armii Czerwonej, a nie honoruje się rosyjskich żołnierzy sojuszniczych, ginących w obronie niepodległej Polski i niepodległej białej Rosji. " PSZCZELARZ http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/283223,kaukaskie-termopile-6tej-kompanii-6#comment_4049311 **************************************************** *******************************************************

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura