Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska
2145
BLOG

Przed Dniem Zwycięstwa - ku pamięci любителям шумно попраздноват

Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 53

"Powojenny los frontowych inwalidów. Dla rozmyślania zwolennikom szumnego świętowania Dnia Zwycięstwa."

W opracowaniu statystycznym „Rosja i ZSRR w wojnach XX wieku. Straty sił zbrojnych” podane jest, że w czasie wojny zdemobilizowano z powodu ran, chorób, wieku 3’798’200 ludzi, z czego 2’576’000 inwalidów. Wśród nich – 450 tys. jednorękich lub jednonogich.
Starszych czytelników, tych bardziej starszych, prawie „dinozaurów”, proszę przypomnieć sobie – w końcu lat 40-tych na ulicach było wielu inwalidów. Skutek niedawno zakończonej wojny.
Frontowcy.
Bezręcy, bez nóg, o kulach, z protezami, a i na własnoręcznie skleconych wózkach, choć i wózkami te konstrukcje trudno nazwać – po prostu deski na kółeczkach, na deskach siedział beznożny inwalida i odpychał się od ziemi takimi „żelazkami”. Tak poruszał się. Inwalidzi byli krzykliwi, nerwowi, rozdrażnieni, nie zawsze trzeźwi i nie zawsze czysto odziani. Kto ma prawo ich osądzać?
    Żyli ci zwycięzcy ciężko i demonstracyjnie nosili na swym przetartych marynarkach bojowe ordery. Ogólnie nie ozdabiali oni sobą miast, ani nie demonstrowali troski kompartii i rządu o weteranów. A jeszcze śpiewali, prosili o jałmużnę, żebrali w pociągach i na rynkach. A to wszystko mogło porodzić w głowach niepraworządne myśli („myślozbrodnie” – od tłum.) o wdzięczności sowieckiego narodu swoim obrońcom – jeśli by ktoś o tym pomyślał. A najważniejsze – oni niczego się nie bali. (Nie mieli nic do stracenia. Tak im się wydawało. Okazało się, że byli w błędzie – od tłum.)
 
                                                             
 
Było ich setki tysięcy – ofiary tej strasznej wojny, młodzi chłopcy, okaleczeni, stali się odpadkami bez przyszłości. Takie skutki przynosi każda wojna, a cóż mówić o Drugiej światowej…
I nagle oni zniknęli
Zabrano ich w ciągu jednej nocy – załadowano do wagonów i wywieziono do „domów-internatów typu zamkniętego specjalnego rygoru”. Nocą, tajnie – aby nie było szumu. Brutalnie – niektórzy rzucali się na tory, ale co mogli począć przeciwko młodym i zdrowym (milicjantom – tłum.)? Wywieziono ich. Aby nie obrażali swoim wyglądem poglądów mieszkańców miast i turystów. Aby nie przypominali o długu wobec nich, którzy uratowali nas wszystkich.
    „Żyjący w nędzy odmawiają skierowania ich do domów inwalidów, samowolnie opuszczają je i kontynuują żebractwo. Proponuję przekształcić domy inwalidów i starców w ośrodki typu zamkniętego ze specjalnym rygorem.”
Dokument nr 06778. Raport ministra spraw wewnętrznych Krugłowa 20.02.1954
 
    Według zamierzeń twórców zarządzenia przesiedlenia do internatów miały dotyczyć tylko inwalidów samotnych, bez rodzin, ale w praktyce nikt się tym nie przejmował – brano wszystkich, kogo popadło, i ci, którzy mieli rodziny, nawet nie mogli przekazać wiadomości o swoim losie. Zabrano im dowody osobiste i książeczki wojskowe. Zniknęli i wszystko.
(Przypomina się początek rozdziału VII „Mistrza i Małgorzaty” M.A. Bułhakowa o tajemniczych zniknięciach z lat przedwojennych – widać po wojnie w Kraju Stalin zjawiska te się ostały – tłum.)
     I żyli tam inwalidzi – jeśli to można nazwać życiem. Bardziej wegetacją w jakimś Hadesie, po drugiej stronie Styksu i Lety - rzeki zapomnienia. Tam byli weterani staliningradzkiej bitwy, żywcem pochowani, ale żyjący, lotnicy i czołgiści. Ciągle idący w bój, w ogniowe piekło – za nas i za was. I dostali nagrody – ordery i … internat więziennego typu, skąd nie było wyjścia. A przecież to było młodzi chłopcy, oni chcieli żyć!
W tych internatach żyli oni jak więźniowie, nie mogli ich opuścić. Taki ośrodek istniał np. na wyspie Wałaam. Ośrodki były w zarządzaniu MSW. Jasne, jakie było w nich życie. Nawet to ubogie zaopatrzenie, które im wydzielono, było prawie w całości rozkradane (no bo jak się mogli poskarżyć? Komu? ). Nie mieli nawet naczyń i jedli oni z półlitrowych puszek po konserwach. Łączności z zewnętrznym światem nie było. Ukryto ich jak najdalej z pola widzenia.
„Kategorycznie zakazane było przyprowadzać do takich ośrodków grup, a nawet pokazywanie do nich drogo. Za to karano wyrzuceniem z pracy, a nawet problemami z KGB. Ale wszystko jedno, znajdowali się tacy, którzy przedzierali się i docierali do tych internatów. Pojedynczo lub po trzy-cztery osoby. Trzeba było widzieć potem zszokowane twarze tych ludzi. Szczególnie strasznie wyglądały starsze kobiety, które straciły mężów na wojnie, dostawszy informację, że „poległy zaginął bez wieści”. Niektóre z nich dokonywały najprawdziwszych pielgrzymek po takich ośrodkach. Próbowały odnaleźć swoich mężów, synów, braci” (Jewgienij Kuzniecow „Wałaamski zeszyt”)
Bezrękich-beznogich inwalidów wynosili niekiedy na dwór i podwieszali do drzew – to był spacer. Zdarzało się, że zapominano zabrać ich z powrotem na noc, i oni zamarzali…
                                            "Nieznany" (autor Genadij Dobrow)
 
„Choć pierwszy kontyngent inwalidów przywieziono jeszcze w 1950 roku, to elektryczność, do miejsca, gdzie oni żyli, przeciągnięto dopiero w 1952 r. Światła nie było, pomieszczenia nie były ogrzewane i większość z nich umarła w ciągu dwóch pierwszych zim. Latem „samowary” lub „walizki” (tak ich nazywano) byli podwieszani, czasem po dwóch, w koszykach na drzewach. Bywały przypadki, że na noc zapominali ich zabierać… a noce w Karelii nawet latem bywają zimne…” ( Arkady Bejnienson „Zapomnieni i podwieszeni”
… Co działo się w duszach młodych ludzi, zwycięzców faszyzmu, którym Ojczyzna tak pięknie podziękowała? Czyż nie żałował każden z nich wiele razy, że nie poległ w walce?
A kiedy umierali – od wojennych ran, czy od tęsknoty, chowano ich bez grobu. Nie ma ich grobów i nie ma ich imion. Po prostu przepadli w ziemi. O Wałaam choć coś wiemy (pisał o nim Aleksander Sołżenicyn – tłum.), są portrety, wspomnienia, a przecież były i inne takie internaty – po tamtych nic nie zostało.
Czy wspominają ich obwiązani georgijewskimi wstążkami „patrioty” podczas krzykliwego świętowania Zwycięstwa?
   Niedawno poszły słuchy, nie wiem na ile prawdziwe, że jest pomysł, aby staruszków-emerytów wywieźć z dużych miast „na przyrodę”. Do specjalnych pensjonatów, ponieważ w miastach im ciężko, głośno i duszno, a na przyrodzie będzie „choroszo”. A i ile mieszkań tym się zyska!
   Nietrudno zrozumieć, że ta dobra z gruntu idea jest tak samo nieludzką jak wywóz wojennych inwalidów do wałaamskiego koncłagru. Że nikt ich o zdanie nie zapyta, a jaki będzie zysk – wystarczy przypomnieć kilka głośnych skandali z domami staruszków w Jammie i w drugich „dziurach”, gdzie emerytów dosłownie wywalali na bruk. Miejmy nadzieję, że pomysł nie przejdzie. Ale … jeśli pomyśleć – ci, których „ojcowie miast” bardzo chcą wywieźć precz z pożądanych mieszkań, w latach 40-tych i 50-tych byli w rozkwicie młodości. To oni wywozili frontowców-„samowary” na Wałaam. A kto nie wywoził sam – ten milczał i nie pytał : A gdzie są oni? Gdzie w jednym czasie podziali się wszyscy beznożni z miast? Nie interesowali się, nie protestowali, oczyścili miasta z narzucających się i nieprzyjemnych inwalidów i super. No i ich kolej przyszła, a czego oczekiwali?
            
      „Czytelniku! Drogi mój czytelniku! Czy możesz zrozumieć dziś ze mną miarę bezgranicznej rozpaczy nieprzebranego nieszczęścia, które ogarniało tych ludzi, kiedy oni trafiali na tą ziemię. W więzieniu, w strasznym obozie GUŁAG-u zawsze więzień miał nadzieję wyjścia z niego, na wolność, do innego, mniej gorzkiego życia. Stąd wyjścia nie było. Stąd można było trafić tylko do grobu, jak skazany na śmierć. Więc wyobraź sobie jakie życie płynęło w tych ścianach.
Widziałem to wszystko z bliska wiele lat. A opisać to jest niewyobrażalnie trudno. Szczególnie, kiedy przede mną pojawiają się ich twarze, oczy, ręce, i uśmiechy, uśmiechy niemożliwe do opisania, uśmiechy stworzeń, jakby czymś na wiek strasznie zbrukanych, jakby błagających za coś przebaczenia. Nie, to nie jest możliwe do opisania. Niemożliwe, pewnie i dlatego, bo przy wspomnieniu o tym wszystkim po prostu staje serce, oddech, a w myślach zaczyna szumieć niemożliwy kołowrotek pomieszanych myśli, aż do bólu!” (Jewgienij Kuzniecow „Wałaamski zeszyt”)
 
K.J.Starochamska
Tłumaczenie Witek
 
Куда девались фронтовики-инвалиды? К размышлению любителям шумно попраздновать
В статистическом исследовании «Россия и СССР в войнах XX века. Потери вооруженных сил» значится, что во время войны демобилизовано по ранению, болезни, возрасту 3.798.200 человек, из них инвалидов 2.576.000 человек. И среди них 450.000 одноруких или одноногих.
Читатели постарше – ну очень постарше, такие уже почти динозавры – если покопаются в памяти, вспомнят, что в конце 40-х годов на улицах было много инвалидов. Наследие недавней войны...
Фронтовики
Безрукие, безногие, на костылях, с протезами, а то и вовсе на самодельных тележках – впрочем, это и тележкой трудно было назвать, просто доски на колесиках, на досках сидел безногий инвалид и отталкивался от земли такими «утюжками». Так и двигался. Инвалиды были крикливы, раздражительны, не всегда трезвы, и не всегда чисто одеты... Кто их осудит?
Жили победители тяжело и демонстративно носили на потертых пиджаках боевые ордена. В общем, не красили они собой ни города, ни заботу партии и правительства об инвалидах не демонстрировали. А еще они пели и побирались, просили милостыню по вагонам и рынкам. И это могло бы породить в головах некие крамольные мысли о благодарности советского народа своим защитникам – если бы кто-то об этом задумывался. А самое главное – они никого и ничего не боялись...
Их были сотни тысяч – жертв этой страшной войны, молодых парней, искалеченных и ставших обрубками без будущего. Такое наследие оставляла после себя любая война – а что уж говорить про Вторую мировую...
 
«Ранен при защите СССР». Александр Подосенов (худ. Геннадий Добров)
И вдруг они исчезли...
Их собрали за одну ночь – погрузили в вагоны и вывезли в «дома-интернаты закрытого типа с особым режимом». Ночью, тайком – чтобы не было шуму. Насильно – некоторые бросались на рельсы, но куда им было против молодых и здоровых? Вывезли. Чтобы не оскорбляли своим видом взоры горожан и туристов. Чтобы не напоминали о долге перед ними, спасшими всех нас.
«...нищенствующие отказываются от направления их в дома инвалидов… самовольно оставляют их и продолжают нищенствовать. Предлагаю преобразовать дома инвалидов и престарелых в дома закрытого типа с особым режимом». Документ № 06778. Доклад Министра МВД Круглова 20 февраля 1954 года.
По замыслу благодетелей переселить в интернаты полагалось только одиноких, но на деле никто особо не разбирался – брали всех, кого попало, и те, у кого была семья, даже не смогли передать о себе весточку! У них отобрали паспорта и военные билеты. Исчезли, и все.
Вот там они и жили – если это можно назвать жизнью. Скорее, существование в каком-то Аиде, с другой стороны Стикса и Леты – реки забвения. Там были ветераны Сталинградской битвы, заживо похороненные и выжившие, летчики и танкисты... Снова и снова ходившие в бой, в огненный ад – за нас с вами. И получили награду – ордена и... интернат тюремного типа, откуда не было выхода. А ведь они были молодые парни, им хотелось жить!
По сути дела, в этих интернатах они были на положении заключенных. Им нельзя было оттуда уехать. Такое заведение существовало, например, на острове Валаам.
Интернаты находились в ведении МВД. Понятно, что там была за жизнь. Даже то скудное содержание, которое на них выделялось, разворовывали почти полностью. У них не было даже посуды, и они ели из полулитровых банок. Связи с внешним миром тоже не было. Спрятали их с глаз долой подальше...
«...Категорически воспрещалось не только водить туда группы, но даже и указывать дорогу. За это строжайше карали изгнанием с работы и даже разборками в КГБ. И все-таки кто-то прорывался и все равно ходил туда. Но, разумеется, поодиночке или группочками по три-четыре человека. Надо было видеть потом опрокинутые лица этих людей, их шок от увиденного. Особенно страшно было встретить женщин в возрасте, потерявших мужей на фронте, да еще получивших не похоронку, а извещение «пропал без вести». Ведь некоторые из них свершали самые настоящие паломничества по таким заведениям. Пытаясь отыскать своих мужей, сыновей, братьев». (Евгений Кузнецов «Валаамская тетрадь»).
Безруких-безногих инвалидов выносили иногда во двор и подвешивали к деревьям – это была прогулка. Случалось, и забывали забрать на ночь, и они замерзали...
                                 «Неизвестный» (Худ. Геннадий Добров)
 
    «Несмотря на то, что первый контингент был завезен еще в 1950-м году, электричество протянули в то место, где они жили, только в 1952-м. Света не было, помещения не отапливались, и большинство из тех самых «сотен» как раз и умерло в первые два года. Летом же «самовары» или «чемоданы» (так назывались инвалиды без рук и без ног) на весь день подвешивались, иногда по двое, в корзинках на деревья. Бывали случаи, что на ночь забывали снимать…, а ночи в Карелии даже летом холодные…» («Забыты и подвешены», Аркадий Бейненсон).
Что творилось в душе у молодых людей, победителей фашизма, которых Родина так отблагодарила? Не пожалел ли каждый из них много раз, что не погиб в бою?
А когда они умирали – от последствий ли войны, или от тоски, их даже хоронили без могил. Нет могил, и нет их имен. Просто ушли в землю. Про Валаам хоть что-то известно, есть портреты, отдельные воспоминания, а ведь были и другие такие интернаты – от тех вообще ничего не осталось.
Вспоминают ли о них обвязанные георгиевскими лентами «патриоты» во время крикливого празднования Победы?
Недавно прошел слух (не знаю, насколько верный, пока только слух), что есть мнение: стариков-пенсионеров надо вывезти из больших городов «на природу». В специальные пансионаты, потому что в городах им трудно, шумно и душно, а на природе будет хорошо. Да и квартир сколько освободится!
Нетрудно понять, что эта светлая идея по сути – такая же людоедская, как вывоз фронтовиков в валаамский концлагерь. Что никто их желания не спросит, а уж какой там будет уход – достаточно вспомнить несколько громких скандалов по поводу домов престарелых в Ямме и других захолустьях, где стариков буквально сживали со свету. Остается только надеяться, что идея не осуществится.
Но... если подумать: те, кого «отцам городов» очень хотелось бы вывезти с глаз долой из дефицитного жилья – они в конце 40-х, начале 50-х годов были в самом расцвете молодости. Это они вывозили фронтовиков-«самоваров» на Валаам. А кто не вывозил сам – тот молчал и не спросил: а где они? Куда в одночасье девались все безногие из городов? Не интересовались, не возражали, освободили город от надоедливых и неприятных инвалидов, и ладно.
Ну вот и их черед пришел... А чего следовало ожидать?
     «Читатель! Любезный мой читатель! Понять ли нам с Вами сегодня меру беспредельного отчаяния горя неодолимого, которое охватывало этих людей в то мгновение, когда они ступали на землю сию. В тюрьме, в страшном гулаговском лагере всегда у заключенного теплится надежда выйти оттуда, обрести свободу, иную, менее горькую жизнь. Отсюда же исхода не было. Отсюда только в могилу, как приговоренному к смерти. Ну, и представьте себе, что за жизнь потекла в этих стенах.
Видел я все это вблизи много лет подряд. А вот описать трудно. Особенно, когда перед мысленным взором моим возникают их лица, глаза, руки, их неописуемые улыбки, улыбки существ, как бы в чем-то навек провинившихся, как бы просящих за что-то прощения. Нет, это невозможно описать. Невозможно, наверно, еще и потому, что при воспоминании обо всем этом просто останавливается сердце, перехватывает дыхание и в мыслях возникает невозможная путаница, какой-то сгусток боли! Простите...» («Вааламская тетрадь», Евгений Кузнецов)

"Империализм - зло и глупость. Он вредит интересам народа России. (...) "На Украине произошло народное восстание против коррумпированной и воровской власти. Ядром этого восстания были Киев и западные области страны, но его поддержала (молчаливо) и большая часть юго-востока, иначе бы сейчас Янукович не проводил странных пресс-конференций в Ростове-на-Дону. На эту тему есть политическое заявление партии, которую я возглавляю. У народа есть право на восстание в условиях, когда другие политические методы борьбы исчерпаны. Не буду долго рассусоливать. Два примера о том, что такое "власть Януковича": а) сын Януковича, бывший стоматологом, стремительно превратился в долларового миллиардера. Что может ещё лучше иллюстрировать чудовищную коррупцию? б) Премьер-министр Азаров, из-за которого во многом и начался «Майдан", долго втирал всем про ужасный Запад, иностранное влияние и "гей-ропу", а сам после отставки, быстро свалил жить в Австрию, где у его семьи поместье и банковские счета. Что может лучше иллюстрировать чудовищное лицемерие? Хоть ты из Донецка, хоть ты из Львова - нормальный человек понимает, что такую власть надо менять. Вор Янукович решил, что тех, кто им недоволен, надо бить по голове. А потом решил, что в них надо стрелять. Вот и оказался в Ростове. (...) "Oczywiście, że są między naszymi krajami i drażliwe tematy ale o nich jest głośno i trwa taki jakby wyścig, kto komu bardziej dokopie. Uważam, że dużo lepsza jest rozmowa na zasadzie - owszem, to i tamto się wydarzyło ale i wydarzyło się też to i to. Po prostu na samych konfliktach pokoju się nie zbuduje, trzeba pokazywać też i to, że możemy razem coś pozytywnego zdziałać, że są sprawy które potrafią nas łączyć, że między nami była nie tylko nienawiść i krzywdy. Mamy momenty w historii które Rosjan i Polaków zbliżają, mamy i takie które dzielą. O tych drugich mówi się dużo, o tych pierwszych prawie nic. Stawia się pomnik najeźdźcom z Armii Czerwonej, a nie honoruje się rosyjskich żołnierzy sojuszniczych, ginących w obronie niepodległej Polski i niepodległej białej Rosji. " PSZCZELARZ http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/283223,kaukaskie-termopile-6tej-kompanii-6#comment_4049311 **************************************************** *******************************************************

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura