Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska
3780
BLOG

Sobieski, Wysocki i ja

Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska Kultura Obserwuj notkę 71

Kiedyś, po miesięcznym, wakacyjnym pobycie nad morzem Czarnym i różnych spotkaniach z koleżankami z mojego ulubionego miasta – Sankt Petersburga, przebywajacymi tam z rodzicami też na wakacjach, musiałem powrócić do siebie. Miałem wykupiony bilet na statek. Zaokrętowałem się w Suchumi jako pasażer i popłynąłem do Odessy.
Bilet miałem najtańszy i jakąś niezbyt dużą torbę z różnymi rzeczami osobistymi. Wpuścili mnie na pokład i tyle. Statek zatrzymał się w Soczi i nawet dość długo stał na nabrzeżu - ktoś wsiadł, ktoś wysiadł. W nocy spałem gdzieś w dogodnym miejscu na pokładzie. Następnego dnia dostrzegłem ze statku dobrze widoczny port w Noworossijsku. Statek zatrzymał się na dłuższy postój w Jałcie.

zW Jałcie

Pamiętam nawet, że w Jałcie wysiadałem i na zwiedzanie miasta się wypuściłem, bo statek stał tam chyba ponad dwie godziny. No i potem pod "Jaskółczym gniazdem" popłynąłem do Odessy.

z

W Odessie zatrzymałem się gdzieś tam, aby coś pozwiedzać. Następnego dnia zauważyłem, że mam zbyt mało rubli. Zmartwiłem się – Odessa bardzo mi się spodobała i chciałem pozostać tam jeszcze trochę. Mój kolega Rosjanin Staś Madjanow - pochodzący z Komi SSR (polskie imię na cześć sąsiada Polaka z Komi, przyjaciela rodziny Stasia. Zresztą Polaków tam było sporo – tak mówił) - przejrzał moją torbę i wybrał kilka par zupełnie nowych skarpetek.

– Zabieram ci te skarpetki. Pójdziesz ze mną na barachołkę.

Miałem zawsze duży zapas nowych skarpetek z sobą. W tych czasach barachołka w Odessie to był folklor! Tłumy ludzi, kupujących i sprzedających wszelakie towary przemysłowe, których w ówczesnych czasach nie można było kupic w żadnym sklepie. Staś sprzedał skarpetki migiem, a ja dostałem banknot dwudziestopięciorublowy! Mogłem jeszcze kilka dni pozostać w Odessie i pozwiedzać co nieco oraz wybrać się nawet na plażę. Byłem wtedy pierwszy raz w Odessie. Plaża była dzika i piękna, i nie było jeszcze wtedy zagospodarowanej plaży, która nosi aktualnie nazwę „Arkadia”. Oczywiście widziałem schody potiomkinowskie na filmie Eisensteina. Byłem srodze zawiedziony. Schody w naturze okazały się jakimiś maleńkimi, a na filmie wyglądały kolosalnie.

Pieniądze na bilet kolejowy miałem odłożone z pewnym zapasem. I bilet na trasę  Odessa - Sankt Peterburg - oczywiście купированный kupiłem bez problemu. Wsiadłem do swojego przedziału i nic. Długo nikogo nie ma! Sam bedę jechał w przedziale! - pomyślałem. Aż tu nagle przed odjazdem pociągu pojawia się... dziewczyna! Piękna, niebieskooka, młoda blondynka – szczupła i zgrabna niezbyt wysoka.
Po jakimś czasie zacząłem z nią rozmawiać. Mimo wszystko wyczuła, że nie jestem Rosjaninem – początkowo  myślała, że jestem Litwinem, albo Łotyszem. Dziewczyna była zachwycona, że może porozmawiać z młodym Polakiem, który mówi biegle po rosyjsku.
Ja nie byłem zdziwiony, że przedziały są damsko-męskie. Po kraju Sowietów podróżowałem już wiele razy. Postanowiłem zamówić dwie herbaty u konduktora - „проводника” mojego wagonu. Konduktorem wagonu też była blondynka i chyba nawet jeszcze ładniejsza od mojej sąsiadki z przedziału. Pijąc z nią „czaj”, dowiedziałem się, że dziewczyna jest kołchoźnicą gdzieś tam 400 km od Odessy. Miałem miejscówkę na miejsce w przedziale czteroosobowym na dole. Dziewczyna położyła się  na noc jednak na dole, więc ja zająłem miejsce po przeciwnej stronie na górze. Jeszczcze kilka chwil rozmawialiśmy i zasnęliśmy. Gdy rano obudziłem się, już jej nie było. W przedziale byłem sam. Poszedłem zamówić czaj, ale czaju już nie było. Był tylko wrzątek - „kipiatok”. Zacząłem więc mile rozmawiać z przewodniczką wagonu i po chwili znalazła się ostatnia paczka czaju, gdzieś schowanego zapewne dla mnie. Konduktorka nasypała herbaty do wrzątku i miałem już mocny czaj. Oczywiście, chciałem z nią porozmawiać. Okazało się, dziewczyna była studentką i pracowała tylko w okresie wakacyjnym jako przewodnik wagonu. Jeszcze chyba ze dwa razy chodziłem porozmawiać z nią i wypić czaj. Niestety, podróż się skończyła, pociąg dojechał do Sankt Peterburga, zwanego wówczas Leningradem, a pierwotnie „Piterburgiem”. Pieniędzy starczyło mi nawet na taksówkę do siebie na Wasilewską wyspę. Długo potem wspominałem nie moją sąsiadkę z przedziału, a tę piękną, inteligentną studentkę - przewodniczkę wagonu.


A gdzie tu Wysocki, lub Sobieski? - zapytacie. O Wysockim i Sobieskim też będzie. Wróćmy jednak do mojej morskiej podróży.

Statek, którym płynąłem z Suchumi do Odessy nazywał się „Gruzja”. Był to piękny statek i bardzo mi się podobał. Był na nim nawet basen! Płynąc z Suchumi do Odessy musiałem na tym statku spędzić noc. Miałem najtańszy bilet. Na podstawie takiego biletu wpuszczano pasażera tylko na pokład. Po odpłynięciu z Soczi, gdy zapadać zaczął mrok, poszukałem sobie miejsca do spania. Choć na początku sierpnia było bardzo ciepło, to w nocy czuło się na morzu wiatr. Najpierw wybrałem sobie miejsce pod jakąś szalupą, ale po chwili przeniosłem się za ścianę jakiejś przybudówki, gdzie nie było wiatru. Układając się do snu na pokładzie i podkładając sobie torbę pod głowę zauważyłem nagle coś błyszczącego. Na ścianie przybudówki była zamocowana mosiężna tabliczka, a na niej jakiś napis. Gdy zacząłem go odczytywać, ogarnęło mnie zdumienie. Napis na mosiężnej tabliczce był po polsku.

- Co tam było napisane? Jesteście zaciekawieni? – Nie powiem wam na razie wszystkiego, Na tabliczce "jak byk" było napisane, że statek ten był zbudowany w Newcastle w Anglii w 1937 roku.

Teraz będzie o Wysockim.

z

Gdy ktoś Włodzimierza Wysockiego pytał „ Gdzie ty bywałeś?”, otrzymawał następującą odpowiedź:

Ja bywałem wszędzie. Magadan, Daleki Wschód, Zakarpacie, Czop, Polska, Azja Środkowa…

Wysocki był także na Zakaukaziu. Odwiedził wszystkie trzy republiki zakaukaskie: Azerbejdżan, Armenię i Gruzję. W Gruzji, poczynając od 1966 roku był Wysocki przynajmniej dziesięć razy. Zresztą on uwielbiał Gruzję.

Bywał w wielu miejscowościach nad morzem Czarnym: Gagra, Chosta, Macesta, Picunda i wiele innych.

W sierpniu 1973 roku Wysocki odpoczywał w Picundzie. Pewnego dnia, pogoda była taka nieokreślona – to padał deszcz i od czasu do czasu pojawiało się słońce, nie można było się kąpać, bo na morzu sztorm. Potem deszcz ustał i wszyscy poszli na brzeg popatrzeć na wzburzone morze. Następnego dnia morze było ciche i spokojne. Wysocki na śniadaniu oznajmił znajomym:

„Napisałem piosenkę – o sztormie”. I przeczytał tekst. Porównywał tam fale do szyj koni i potem mówił o sobie: „Ja też głowę złamię”.

Wysocki odwiedził także inne znane gruzińskie miasto – Borżomi. Słynna gruzinska, wspaniała woda mineralna stamtąd pochodzi. Prezydent Gruzji, Saakaszwili urodzony w 1967 r opowiadał w rozmowie dziennikarzom rosyjskiej TV jak to kiedyś, gdy miał 7 lat, jego wujek zaprosił Wysockiego do siebie. Był późny wieczór i jemu jako małemu jeszcze chłopcu przykazano pójść spać. On jednak nie usnął – całą noc słuchał jak śpiewał Wysocki.

Włodzimierz Wysocki bywał  i w gruzińskim porcie Suchumi. Tam często nie mógł dostać miejsca w restauracji. Chociaż stoły były puste i nakryte, to były zawsze zajęte – czekały na przyjęcia jakichś tam oficjalnych delegacji. Wtedy to urodziły się te linijki wiersza „Kolejka” w 1966 roku.

A ludzie ciągle szemrali i szemrali

Przecież ludzie sprawiedliwości chcą:

„My w kolejce pierwsi staliśmy

A ci za nami już dawno jedzą”

Очередь

               А люди все роптали и роптали,

               А люди справедливости хотят:

               - Мы в очереди первыe стояли,

               А те, кто сзади нас, - уже едят.

                              Им объяснили, чтобы не ругаться:

                              - Мы просим вас, уйдите, дорогие!

                              Те, кто едят, ведь это - иностранцы,

                              А вы, прошу прощенья, кто такие?

               А люди все роптали и роптали,

               А люди справедливости хотят:

               - Мы в очереди первыe стояли,

               А те, кто сзади нас, - уже едят.

                              Но снова объяснил администратор:

                              - Я вас прошу, уйдите, дорогие!

                              Те, кто едят, ведь это - делегаты,

                              А вы, прошу прощенья, кто такие?

               А люди все роптали и роптали,

               А люди справедливости хотят:

               - Мы в очереди первыe стояли,

               А те, кто сзади нас, - уже едят.


W grudniu 1970 roku Wysocki również był w Gruzji. Była to swoista podróż poślubna na uroczystości weselne. Ślub Wysockiego z Mariną Katarzyną de Poliakoff-Baidaroff - znaną jako Marina Vlady – odbył się 1 grudnia. Wesele miały się odbyć w Moskwie. I odbyły się bardzo skromne uroczystości w jednopokojowym mieszkaniu Mariny na ul. Kotelniczeskiej. Wypito kilka butelek szampana, a Wołodia grał i śpiewał na gitarze. Skromne i mało radosne były te uroczystości, więc jeden z przyjaciół Wysockiego zaproponował: - Polecimy do Tbilisi! - Tam się zabawimy!

Propozycja została przyjęta z ogromnym entuzjazmem. Całe towarzystwo poleciało do Tbilisi.

I odbyło się tam wspaniałe wesele! Od popołudnia do szóstej rano wszyscy znakomicie się bawili! Piosenki śpiewali, na butelkach tańczyli, wszyscy się weselili. Zdarzył się tam jednak pewien incydent. Marina przypadkowo uderzyła nogą w blat stołu i ten ogromny weselny stół dębowy, zastawiony potrawami, butelkami złożył się na pół i… wszystko runęło. A jak wygląda autentyczny stół z potrawami na początku biesiady w Tbilisi można zobaczyć na zdjęciu poniżej ( niestety, bez Wysockiego i Mariny).

zPrzyjęcie w Tbilisi. Autor pierwszy z lewej.

zA to też w Tbilisi w domu pewnego v-ministra obejmuję jego piękną żonę.

Nieco wyżej jest widoczny stół tuż po rozpoczęciu biesiady - z czasem potraw przybywa i ustawia się talerze z potrawami na talerzach z innymi przekaskami, bo to wszystko czym goszczą Gruzini swoich gości nigdy w jednej warstwie nie zmieści się na stole.

Marina spowodowała katastrofę, stół się złożył i wszystko posypało się na podłogę. Na Kaukazie jest to znak szczególny. Jeśli na weselu sufit lub stół się zacznie rozsypywać, oznacza to, że u państwa młodych życie nie ułoży się dobrze. Gruzini dobrze to wiedzą, ale wszyscy udawali, że nic się nie stało i weselna zabawa dalej trwała w najlepsze. Lecz był to zły znak!

Wysocki bardzo lubił wyprawy morskie. Pływał po morzu Śródziemnym, ale najbardziej lubił wyprawy statkami po morzu Czarnym. Jego ulubione statki nosiły nazwy „Szota Rustaweli”, „Adżaria” i „Gruzja”. 

z

Na Gruzji pływał ze swoją żoną Mariną, która też bardzo polubiła Gruzję. Marinie najbardziej podobał się statek „Gruzja”. Wysocki zwykł był zawsze dawać koncerty dla załogi na prośbę kapitana statku o nazwisku A. Garagulja. Koncertom przysłuchiwali się również pasażerowie. Niestety nie trafiłem na rejs „Gruzją” w jednakowym czasie, razem z Włodzimierzem Wysockim.

Marina zawsze zachwycała się basenem na „Gruzji” i uważała, że pływa na najbardziej luksusowym statku na morzu Czarnym. Zachwacało ją też piękno tego statku i tym statkiem lubiła pływać przede wszystkim. Była przekonana, jak jej powiedziano, że „Gruzja” to wojena zdobycz, że to niemiecki statek.

z

Wysocki z Mariną Vlady na pokładzie „Gruzji”. W tle Picunda.

Ostatni raz w Gruzji Wysocki był w 1979 roku. I dał tam wiele koncertów zarówno z zespołem teatru „Na Tagance”, jak i indywidualnie. Niezależnie od udziału w spektaklach, Wysocki uczestniczył w koncertach solo. Na przykład dwa takie solowe koncerty odbyły się również w Tbiliskim Naukowo Badawczym Instytucie Mikroelektroniki „Mion” (НИИ МИОН).  I to oba koncerty odbywały się tego samego dnia dla różnych grup pracowników.

Wysocki żył bardzo szybko. Szybko pracował, szybko jadł, szybko chodził, szaleńczo szybko jeździł samochodem. Nie znosił pociągów – wszędzie latał samolotami, bowiem tylko wtedy czuł, że nie traci czasu. Wiele osób nie nadążało za jego tempem, stąd mnóstwo w jego życiu było nietrwałych przyjaźni i aż trzy małżeństwa. Wysocki nigdy nie dbał o swój wygląd, jego żona Marina Vlady powtarzała, że wygląda niedbale, jednak mu naprawdę nie zależało na modnych ubraniach. Chciał wyglądać autentycznie,

Intensywny tryb życia, ciągłe podróże, alkohol, papierosy i narkotyki wykończyły Mistrza w błyskawicznym tempie. Zmarł 25 czerwca 1980 roku, w wieku 42 lat. Jego śmierć okryła kraj ogromną żałobą, w ostatniej drodze żegnało go ponad dziewięćset tysięcy fanów. Do dziś obok jego grobu na Cmentarzu Wagańkowskim w Moskwie, codziennie składane są świeże kwiaty, palą się znicze.

W piosenkach Włodzimierza Wysockiego zostało bicie jego serce, dramatyzm, nawet czytając teksty podświadomie słyszy się jego zachrypnięty głos, który zawsze będzie brzmiał w sercach milionów fanów rozsianych po całym świecie.

Na 70-lecie Włodzimierza Wysockiego w Gruzji wypuszczono płytę „Ja kocham – i, znaczy, ja żyję”. Płyta zawierała trzynaście piosenek Wysockiego w wykonaniu gwiazd gruzińskiej estrady. Ukazało się tam również z tej okazji w rocznicowym 2008 roku mnóstwo artykułów o słynnym rosyjskim poecie. W Gruzji Wysockiego lubią tak jak w Polsce i jego ojczyźnie - Rosji.

A Marina Vlady? Napisała książkę „Wysocki, czyli przerwany lot”. Przeżyli razem 12 lat, ich miłość przeszła do legendy wieku, uwznioślonej przez przedwczesną śmierć barda. Uwielbiany za życia, po śmierci uznany za sumienie narodu, dziś jeszcze sławny i pamiętany, pojawił się na scenie Bouffes du Nord w przeddzień swego jubileuszu - 25 stycznia 2008 skończyłby 70 lat. Tam Marina Vlady, jego równolatka i żona śpiewała w eleganckiej, jedwabnej kreacji do pięt, mając szal-pajęczynę, łezki czarnych pereł w uszach, rozsypane włosy:

"Wzdłuż urwiska, nad otchłanią, nad bezdenną, pędzą konie,
A ja batem je poganiam, ku nieznanej gonię stronie,
Mgłę i wicher chciwie chłonę, chwytam oddech półprzytomnie,
Zgubny zachwyt mnie ogarnia, że już koniec, że już po mnie!"

                                                    (tłum. Jerzy Czech)

Marina śpiewa tę piosenkę lirycznym sopranem, nie siląc się - i słusznie - na naśladowanie chrypki Wysockiego. Chwilami głos jej się łamie, jakby nie mogła opanować wzruszenia.

Zapytana przez polskiego dziennikarza (w tym samym czasie – przed rocznicą) o powrót na scenę odpowiada:

- Powróciłam po pięciu latach. Ostatnią moją rolą była Raniewska w "Wiśniowym sadzie" Czechowa w Teatrze Espace Pierre Cardin. Potem mój mąż Leon Schwartzenberg zachorował na raka. Dzielnie walczył, niestety, przegrał. Po jego śmierci nie chciałam żyć, nie tylko występować.

Pokaże pani ten spektakl w Rosji?

- Nigdy w życiu! Rosyjska prasa mnie nienawidzi. Nigdzie nie wylano na mnie tyle brudu, co w Rosji. Przekazałam do archiwum literackiego w Moskwie kilka tysięcy listów i telegramów, jakie napisał do mnie Wysocki. Nie doczekałam się w prasie dobrego słowa, drukują złośliwości i plotki.

A gdyby dostała pani zaproszenie na występy do Polski?

- Nie planuję tournée. Spektakl nie jest projektem komercyjnym. W Bouffes du Nord wspólnie z Wołodią, siedząc na wielkich poduszkach, oglądaliśmy "Tymona Ateńczyka". A po spektaklu na prośbę Petera Brooka (dyrektor teatru) Wołodia śpiewał dla jego aktorów i był wspaniale przyjęty. Na scenie Bouffes du Nord zagrałam Gertrudę, matkę Hamleta. Tylko tu, w tym teatrze, mogę wyrazić swoje intymne przeżycia.

 - O Wysockim już jest! – zauważyliście, szanowni czytelnicy. O Marinie Vlady nawet też. A o Sobieskim?

Nie będzie to jednak o Janie III Sobieskim, królu Rzeczpospolitej pochodzącym ze znanego rodu Sobieskich z Sobieszewa pod dowództwem którego 12 września 1683 roku wojska polsko-austriacko-niemieckie rozgromiły w bitwie pod Wiedniem armię Imperium osmańskiego pod wodzą wezyra Kara Mustafy.

Wracamy do mojej podróży na statku „Gruzja”. Na zauważonej przeze mnie błyszczącej, mosiężnej tabliczce odczytałem następujący napis:

M/S Sobieski

Swan Hunter & Wigham Richardson Shipyard, Newcastle

Anglia 1937

Gdynia była przed rozpoczęciem II wojny światowej portem macierzystym rozmaitych jednostek pasażerskich. Nie tylko Batory, Piłsudski, Chrobry - to także Pułaski, Sobieski i Kościuszko. Zazwyczaj nie pamiętamy o tych ostatnich. Pierwszymi „klejnotami” polskiej żeglugi pasażerskiej były statki zakupione w Danii: S/S Polonia, S/S Pułaski i S/S Kościuszko.

Potem pojawiły się M/S Piłsudski i M/S Batory. W związku z z koniecznością zastąpienia starzejącego się S/S Kościuszki i S/S Pułaskiego na lini południowoamerykańskiej, rząd Polski zamówił w angielskiej stoczni w Newcastle dwa statki.

I jednym z nich był M/S Sobieski.

Sobieski, Wysocki i ja

M/S "Sobieski".

* Miejsce i rok budowy: 1937, Swan Hunter & Wigham Richardson Shipyard, Newcastle, Anglia. Zwodowany został w 1937, ale banderę podniosiono dopiero 15 czerwca 10939 r.

* Armator: Gdynia-Ameryka Linie Żeglugowe SA, Gdynia America Line (GAL),

* Port macierzysty: Gdynia

* Podczas II wojny światowej służył jako transportowiec wojska. Uczestniczył w akcji na Norwegię, Dakar, Madagaskar, Północną Afrykę Francuską.  

z

Alianci na pokładzie ms Sobieski. Allied soldiers and seamen aboard MS Sobieski - Polish luxury transatlantic liner turned troop carrier. North Sea, early June 1940.

* Po wojnie (1946-50), pływał pod polską banderą na trasie Genua – Nowy Jork.

* W 1950 roku zniknął i nikt wiele lat o nim nic nie słyszał, ani nic nie wiedział - został przekazany  (lub podobno „sprzedany” ZSRR)  i nazwę zmieniono na M/S Gruzja. Macierzysty port Odessa.

zM/S "Sobieski przemianowany na "Gruzję".

* Złomowanie jako „Gruzja”– kwiecień 1975, włoska stocznia w La Spezia. Jednocześnie pojawił się na trasie Odessa – Batumi zupełnie inny nowy statek pod tą samą nazwą „Gruzja”.

* Pojemność: 11030 BRT, 6351 NRT

* Nośność: 7260 ton

* Wymiary:

długość całkowita – 155,8 m

długość na poziomie morza – 150,3 m

szerokość – 20,4 m

zanurzenie – 8,3 m

* Silniki: dwa silniki spalinowe o łącznej mocy 11250 KM

* Pędnik: 2 śruby

* Prędkość: – 17 węzłów

* Załoga: 260 osób

* 1100 pasażerów: 350 normalnych miejsc pasażerskich i 750 dodatkowych

Tyle o „Sobieskim”. Piękny był to statek. - Prawda?

Sądzę, że zapowiedź przedstawiona w tytule notki została spełniona. O Wysockim i nawet o sobie coś napisałem. Całość spina i łączy piękny statek pasażerski, czyli M/S Sobieski. Ciekaw jestem, czy ktoś z was, drodzy czytelnicy, płynął tym statkiem?

Autor: Zbigwie

"Империализм - зло и глупость. Он вредит интересам народа России. (...) "На Украине произошло народное восстание против коррумпированной и воровской власти. Ядром этого восстания были Киев и западные области страны, но его поддержала (молчаливо) и большая часть юго-востока, иначе бы сейчас Янукович не проводил странных пресс-конференций в Ростове-на-Дону. На эту тему есть политическое заявление партии, которую я возглавляю. У народа есть право на восстание в условиях, когда другие политические методы борьбы исчерпаны. Не буду долго рассусоливать. Два примера о том, что такое "власть Януковича": а) сын Януковича, бывший стоматологом, стремительно превратился в долларового миллиардера. Что может ещё лучше иллюстрировать чудовищную коррупцию? б) Премьер-министр Азаров, из-за которого во многом и начался «Майдан", долго втирал всем про ужасный Запад, иностранное влияние и "гей-ропу", а сам после отставки, быстро свалил жить в Австрию, где у его семьи поместье и банковские счета. Что может лучше иллюстрировать чудовищное лицемерие? Хоть ты из Донецка, хоть ты из Львова - нормальный человек понимает, что такую власть надо менять. Вор Янукович решил, что тех, кто им недоволен, надо бить по голове. А потом решил, что в них надо стрелять. Вот и оказался в Ростове. (...) "Oczywiście, że są między naszymi krajami i drażliwe tematy ale o nich jest głośno i trwa taki jakby wyścig, kto komu bardziej dokopie. Uważam, że dużo lepsza jest rozmowa na zasadzie - owszem, to i tamto się wydarzyło ale i wydarzyło się też to i to. Po prostu na samych konfliktach pokoju się nie zbuduje, trzeba pokazywać też i to, że możemy razem coś pozytywnego zdziałać, że są sprawy które potrafią nas łączyć, że między nami była nie tylko nienawiść i krzywdy. Mamy momenty w historii które Rosjan i Polaków zbliżają, mamy i takie które dzielą. O tych drugich mówi się dużo, o tych pierwszych prawie nic. Stawia się pomnik najeźdźcom z Armii Czerwonej, a nie honoruje się rosyjskich żołnierzy sojuszniczych, ginących w obronie niepodległej Polski i niepodległej białej Rosji. " PSZCZELARZ http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/283223,kaukaskie-termopile-6tej-kompanii-6#comment_4049311 **************************************************** *******************************************************

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura