Na poczatek muszę Was przeprosić. Coś się stało z moją umiejętnością pisania. Słowa, które do tej pory z większym czy mniejszym sensem wylatywały ze mnie jak z karabinu dziś przeciekają mi przez palce, wyciekają mi z głowy, która zapominiała co się ze słowami robi.
Następnie znów muszę Was przeprosić, tym razem z powodów znacznie poważniejszych. I muszę Was prosić o wyrozumiałość. Tragedia która nas dotknęła nie ma żadnych odpowiedników w historii znanej mojemu pokoleniu. W dodatku jest w sposób nieprawdopodobny naładowana zbiegami okoliczności oraz w sposób przytłaczajacy po wielokroć symboliczna. Dotąd sądziliśmy, że taki stopień symbolizmu jest możliwy tylko w tragicznych poematach naszych romantycznych wieszczów. Śmierć, nawet ta codzienna, która dotknie przecież każdego z nas przyprawia ludzi o emocje, które popychają ludzi do działań nieracjonalnych. Matka skacze do grobu za synem a ojciec wiesza się z powodu śmierci córki. A co dopiero w obliczu śmierci z którą mamy do czynienia teraz. Niektorzy ludzie szaleją i rzucają oskarżeniami we wszystkich kierunkach. To emocje, które miną. Po ich ustąpieniu Ci, którzy dziś oszaleli podzielą się na tych, którzy się uspokoją i na tych którzy byli i pozostaną głupi.
Nie oszukujmy się. Nie zostaniemy sojusznikami nawet w obliczu tej tragedii. A przynajmniej nie szybko. Za dużo nas dzieli. Stosunek do demokracji, do wolności, do zasady samostanowienia narodów. A jednak to co się dzieje ma szansę stać się przełomem, przełomem, którego nie mogliśmy do tej pory osiągnąć, przełomem, który zmieni nasze kraje. Nam wróci sąsiadów, Wam być może prawdę o Waszej historii. Przełomem dzięki któremu my czy nasze dzieci nie będą ze sobą rozmawiały za pomocą kul karabinowych. Szkoda, że musiało dojść do tragegii żeby konieczna refleksja narodziła się w naszych sercach i głowach.
I na koniec chciałbym Wam podziękować. Nic nie zwróci nam elity, którą po raz wtóry straciliśmy w katyńskim lesie. Ale Wasze współczucie, Wasza żałoba...brak mi słów, bo co mam napisać? Że ją doceniamy? Śmiesznie małe słowo. Zresztą, nikt mi nie dał mandatu do wypowiadania się za innych. Napiszę więc w swoim imieniu. Ja, Cezary Krysztopa, dziękuję Wam Przyjaciele.
Czarek Krysztopa