Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska
1978
BLOG

Zapiski oficera Białej Armii

Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 122

 

Przetłumaczyłem dla Was fragment artykułu, który wpadł w moje ręce dzięki uprzejmości Ersha. Niektórzy z Was mogą pomyśleć, że przedstawia on znane nam wszystkim wydarzenia w krzywym zwierciadle lub, że traktuje nas niesprawiedliwie. Dla mnie jest on dowodem, że istnieje wiele punktów spojrzenia na to samo wydarzenie.

Niektóre z przytoczonych poniżej informacji można również traktować jako memento dla nas. Zapatrzeni w swoje własne odbicie w lustrze nie dostrzegamy, rzeczy oczywistych.

Artykuł został przetłumaczony wraz z komentarzem redakcyjnym z rosyjskiej strony internetowej,do której link poniżej:

dtzkyyy.livejournal.com/16490.html

 

Tekst dedykuję mojej bohaterce dnia - Xiężnej

Wszystkich znawców rosyjskiego z góry przepraszam za niedokładności mojego amatorskiego tłumaczenia (przyjmuję wszelkie uwagi) . Przyznaje samokrytycznie – nie każdy jest Ursą.

A oto tekst:

 Post ten - nie jest nie tylko o Polsce, a dokładniej – zupełnie nie o niej.Publikuję  żywe  świadectwo rosyjskiego oficera  o "ostatnich dniach Pompei”, o spotkaniu dwóch cywilizacji: rosyjskiej  i radzieckiej jako przecięciu dwóch równoległych prostych, a także - o okrutnej karze za nadmierne roszczenia ...

<<”Wartownik" № 246 (5 grudnia 1939)

Redakcja otrzymała list od dobrze znanego jej osobiście, byłego rosyjskiego oficera, naszego stałego abonenta, który przeżył wejście wojsk sowieckich na Zachodnią Białoruś, spędził jakiś czas na obszarze zajętym przez bolszewików i przekroczył granicę sąsiedniego państwa, gdzie nadal bezpiecznie przebywa.
Był naszym korespondentem w okręgu białostockim pracując w nadleśnictwie. Prosi nas, aby nie ujawniać ani jego nazwiska, ani kraju, w którym jest teraz (z uwagi na fakt, że złożył oświadczenie o pełnej rezygnacji z działalności politycznej). Mamy nadzieję, że będziemy kontynuować w kolejnych numerach jego opowieść o wrażenia z sowieckiej okupacji wschodniej części państwa polskiego.

***

Kiedy zaczęła się wojna niemiecko-polska, my - niewielka grupa Rosjan - zaczęliśmy się czuć nieswojo. Dwadzieścia lat życia w Polsce dało nam bardzo bliską znajomość państwa polskiego. Mimo naszej głębokiej wdzięczności wobec polskich władz, które w swoim czasie dały nam schronienie i które uratowały nas od zbrodni bolszewików, pomimo faktu, że nawiązaliśmy bardzo bliskie stosunki z lokalną administracją polską i ogólne nastawienie do nas było dość dobre, przez  całe te dwadzieścia  lat nie mogliśmy uciec od myśli, że istnienie Polski jest niestabilne  a nawet sztuczne. Z jednej strony dość niestabilna polityka zagraniczna i zawsze podkreślane pragnienie by uważać się za wielkie mocarstwo, zastępujące dawne Imperium Rosyjskie, z drugiej strony - bolszewizm na wschodzie. Nam, którzy mieszkaliśmy w pobliżu granicy, były znane stosunki między Polską a ZSRR. To była ciągła wojna polskiego KOP –u  i czekistów,  którzy byli odpowiedzialni  za ochronę granic. Ciągłe akty sabotażu  zarówno ze strony Polaków, jak  i bolszewików, wysyłanie szpiegów, nocne strzelaniny, szczelne zasieki z drutu kolczastego na całej sowieckiej granicy pułapki  i znaki ostrzegawcze w przygranicznych lasach oraz fałszywe szlaki  by łapać "sabotażystów", psy policyjne, i tak dalej, i tak dalej. Należy dodać do tego fakt, że nie było miesiąca, w ciągu tych dwudziestu lat, w którym polski kontrwywiad nie ujawniłby nowego gniazda bolszewickiego na „Kresach”. Cała młodzież żydowska stała się  całkowicie komunistyczna  i aktywnie pracowała dla bolszewików.Ludność wiejska  była gnębiona i żyła w strasznym ubóstwie. Polskie władze prowadziły taką politykę na ruskich [tzn. białoruskich przyp. Tłum.]  ziemiach, że w porównani z nią polityka rosyjskiego rządu, nawet w czasach generalnego gubernatora Murawjowa była niedoścignionym marzeniem. Nie wspominając już o ostatnich latach przed wielką wojną [Pierwszą Światową .– przyp. Red.].  O tym jak się żyło w czasach „carskiego reżimu” wspominano, ze łzami w oczach i to nie tylko Białorusini [oryg.русские – przyp. Tłum] ale i Polacy, zwłaszcza polscy ziemianie, obciążeni  całkowicie niewykonalnymi opłatami i podatkami. Dla mieszkańców Europy Zachodniej wydaje się żartem, że właściciel ziemski, który posiadał setki hektarów i  który miał gospodarstwo mleczne, bydło, drób, nie zawsze był w stanie odpowiedzieć na piśmie, taka była dewaluacja produktów  rolnych. Moim zadaniem nie jest prowadzenie krytyki rządu polskiego ani badania sprawy kryzysu, który miał miejsce na naszych "Kresach" i jeśli to piszę, to tylko po to by podkreślić, że nam żyjącym  tu na pustkowiu za wspaniałymi dekoracjami mocarstwowej Polski znana była całkowita niepewność i chaotyczność jej organizmu państwowego.I powtarzam: na wschodzie był warujący wróg, gotowy do działania dosłownie w każdej chwili. Główna siła Polska i jej bezpieczeństwo polegało, według naszego stanowczego przekonania, na traktacie z Niemcami i aż do ostatnich dni byliśmy pewni,  że Beck i częsty gość w Polsce, feldmarszałek Göring, od dawna mają  tajny sojusz.

Jednak zaczęły się przygotowania do znanych nam wydarzeń. Ostatni miesiąc przed wybuchem wojny z wielkim zdumieniem obserwowaliśmy naszych przyjaciół - Polaków. Po raz kolejny uważam za swój obowiązek poinformować, że jesteśmy tak bardzo związani  z ich życiem, że do tej pory razem dzieliliśmy wspólne smutki i radości, a często i nienawiść do bolszewików. Ale w te dni przestaliśmy się nawzajem  rozumieć.

Każdy naród ma swoje zalety i wady. Znaliśmy  męstwo Polaków, ich gorący patriotyzm i miłość do rodzinnej Polski,   miłość, której ku ich chwale, nie mogły zetrzeć  ani dawne represje  ani fakt, że wielu z nich otrzymało od Rosji  i edukację i stanowiska  i odznaczenia.Znaliśmy i ich wady: nieostrożność i nadmierną pewność siebie. Ale nie spodziewaliśmy się, że te cechy mogą osiągnąć taki  poziom.

Cały sierpień [1939 - przyp. Red.] upłynął  w mobilizacyjnej gorączce. I prasa, i władze, i zwykli ludzie całkiem poważnie rozmawiali na temat klęski Niemiec. Oto powszechna opinia: "system Niemców pęka, rewolucja o krok, głód, do Polski uciekły tysiące (!) niemieckich dezerterów, byli " świadkowie ", którzy widzieli "na własne oczy" te tysiące niemieckich oficerów i żołnierzy przekraczających granicę polsko-niemiecką. Wystarczy tylko żeby Armia Polska  uderzyła  jednocześnie na Prusy Wschodnie  i na Berlin, a wszystko się rozsypie. Gdańsk będzie zajęty w kilka godzin, tydzień później nasza kawaleria będzie poić swoje konie w dawnym polskim Królewcu (Königsberg), a za dwa tygodnie będziemy pod murami Berlina. Oczywiście wojna zakończy się w ciągu 2-3 tygodni, jeśli nie oszukają nas  Francuzi i Brytyjczycy, ale jeśli w tym momencie nie pomogą, to poradzimy sobie bez nich. Z obawy przed straszną rewolucją, Niemcy będą zmuszone do kapitulacji, a Polska będzie odgrywać wielką rolę historyczną przywracając tą sytuację, która istniała przed XVII w., kiedy nasi królowie nadawali książęce tytuły krzyżackim margrabiom.

Sprzeciwianie się temu wszystkiemu było zupełnie bezskuteczne.  Jeśli chciało się wyrazić na temat tych wszystkich rozmów swój sceptycyzm, zaczynali  krzywo na nas patrzeć,  jeśli jednak odparowywaliśmy ich argumenty, groziło to podejrzeniem o nielojalność. Mimo wszystko, była jedna kwestia, którą mogliśmy omawiać, a mianowicie kwestia bolszewików. "Bolszewicy – są całkowicie w rękach brytyjskich i francuskich. Oni cały czas proponują nam swoją pomoc, ale musimy unikać jej jak ognia." Gdy został zawarty niemiecko-sowiecki  pakt [Ribbentrop -Mołotow. – przyp. Red.] Polacy nie przywiązali do tego prawie żadnego znaczenia. "Bolszewicy boją się Polski  jak ognia. Nam naprawdę  nie potrzeba żadnej armii na Wschodzie. Sam KOP (Korpusu Straży Granicznej [Korpus Ochrony Pogranicza. – przyp. Red.]) poradzi sobie z nadzorem  granicy. Jedyna rzecz, którą są zaniepokojeni bolszewicy, jest to aby Polska po klęsce Niemiec nie ruszyła na bolszewików. Ale my ich i tak w końcu rzucimy na kolana. Kiedy Polska będzie w pełni zabezpieczona na zachodzie, po klęsce Niemiec, będzie musiała tak czy inaczej położyć kres bolszewizmowi  i Polsce przypadnie druga  wielka historyczna misja - kończąc z bolszewizmem odtworzyć narodową Rosję, z którą chcemy żyć w przyjaźni i zgodzie. Pod warunkiem ustanowienia stosunków handlowych i gospodarczych między Polską i Rosją, oba kraje będą szczęśliwe. "

Kuszące były te perspektywy, ale nie dawaliśmy im żadnej wiary. Jednak żaden z nas nie mógł przewidzieć takiego obrotu wydarzeń. Przygotowywaliśmy się do ciężkich walk na zachodzie, do wycofania się Polaków poza Wisłę i do ożywienia bolszewickiej działalności wywrotowej w strefie przygranicznej. Nie mając  wątpliwości, że polskie wojska poniosą straszliwą klęskę, zgadywaliśmy , czy bolszewicy nie wykorzystają bezsprzecznej wrogości miejscowej ludności do polskich władz i czy nie podejmą oni komunistycznego powstania. Ale "my" - to było kilku rosyjskich oficerów i intelektualistów. O tych sprawach Polacy, liczący na dwutygodniowy zwycięski marsz na Berlin, w ogóle nie myśleli.

Stało się, co stać się miało. Wybuchła wojna. W gazetach  rozpoczęły triumfalne relacje i artykuły. "Polskie Lotnictwo nad Berlinem". "Flota Brytyjska w Gdańsku. "Lądowanie sił angielsko-francuskich w Prusach Wschodnich". „Polska kawaleria zwycięsko idzie na Królewiec”, "Linia Zygfryda przerwana. Drodze do Berlina otwarta.”

Każdy tytuł w gazetach powodował nową falę entuzjazmu i ... przyznaję, że niektórzy z nas się zawahali,  że może rzeczywiście w tej głuszy coś przeoczyliśmy, a znając stare cesarskie Niemcy stwierdzimy, że „silniejszego niż kot zwierzęcia nie ma”. Jednak po kilku dniach zaczął się zimny prysznic.  Jednak było i radio przez które, oprócz nieuniknionej przesady po obu stronach, można słuchać neutralnych stacji, poznać prawdę; przyszły gazety  z Rygi. Rzeczywistość objawiła swoje prawa. Jednak aż do ostatnich dni, Polacy nie zniechęcali  się. "Strategiczny manewr. Niemcy  w pułapce”. "Niemcy będą wepchnięci  do Wisły”." Niemieckie czołgi grzęzną na polskich drogach". "Wisła - polska linia Maginota"

Jednak zupełnie niespodziewanie wojska niemieckie podeszły pod  Białystok. Patos i entuzjazm zamienił się w zakłopotanie. W pełnym chaosie uciekały na wschód urzędy  państwowe. Walczącej armii ja osobiście nie widziałem ale wrażenie było następujące - bohaterstwo w rozpaczy. Ale na tyłach zaczęła się  panika, przypominająca mi okres upadku armii ochotniczej. Wszyscy mieli jeszcze nadzieję:  uratują nas Francuzi i Anglicy, to nie możliwe żeby nas opuścili. I Warszawa się trzyma i jak  mówią, Niemcy ponoszą ogromne straty. Kiedy sojusznicy dojdą do Berlina, zagnamy Niemców gołymi rękami w pułapkę. Siądziemy na Wiśle! Rząd będzie zarządzać z Brześcia Litewskiego. I ani słowa na temat bolszewików. Jak gdyby nie istnieli. I nagle ...

Ale zanim dowiedzieliśmy się, rozeszły się ciche pogłoski wśród Żydów i chłopów. Najwyraźniej jakimiś tajnymi sposobami bolszewicy dawali znać, co się stanie. Pojawiło się wielu dezerterów spośród  miejscowej ludności. Młodzieży żydowskiej, oczy błyszczały z radości. Władze niczego nie dostrzegały.

Wreszcie przyszedł 17 września. O ile pamiętam, przed moją bramą zatrzymał  się jadący na wozie stary rolnik, dobrze mi znany, były artylerzysta artylerii Gwardii. To była  7 rano. "Jaśniepanie. Słyszeliście nasi idą!" - "Jacy nasi, Stepanie Iwanowiczu?” – „No, wojsko rosyjskie”. – „Gdzie, kto taki? " - "Tak w Baranowiczach już słupy padły, pany uciekli, mówią, że za jednym zamachem, dojdą do Warszawy. Syn przyjechał pociągiem z Wołkowyska, tam już wszyscy wiedzą.”  Ja mimo ponurych przeczuć, zdrętwiałem. "Ale jaśniepanie, nie bądźcie smutni. Bolszewiki już nie takie. Śmiech gadać, dwadzieścia lat rządzą w Rosji, to już całkiem ruska władza. A i mówią - oficery ich prawdziwe. Jeszcze będziecie służyć!  A dla nas to jedyne zbawienie, po prostu zajechali nas tutaj. Ziemia tu przecież ruska, nasza ... " Nie mogłem nic mówić – coś podeszło mi do gardła, więc machnąłem ręką i poszedłem do siebie. W ciągu jakiejś pół godziny przeżyłem całą serię uczuć: z jednej strony żołnierze rosyjscy, nawet pod czerwonymi gwiazdami ale idą po swojej własnej rosyjskiej ziemi, z drugiej – przypomniałem sobie wojnę domową, cały ten krwawy terror, który panował w Rosji,  egzekucje, Międzynarodówkę. Nie - powiedziałem sobie - bolszewicy się nie zmienili  i nie ratują tego kraju - wciągną go w jeszcze większe tarapaty i horror.

Ale co zrobić. Trzy dni z rzędu po naszej okolicy krążyły samoloty niemieckie, Niemcy w odległości kilkudziesięciu kilometrów a to oznacza, że dziś lub jutro będą tutaj. I upiorną wydawała się myśl, że Niemcy i bolszewicy będą spokojnie dzielić nieszczęsną  Polskę. Teraz wszystko stało się jasne, ale wtedy w  ostępach Białorusi, w naszych głowach rodziły się najbardziej fantastyczne marzenia: Niemcy uderzą na bolszewików, rozpocznie się wojną, w której reżim stalinowski zginie a Rosja się oczyści i odrodzi..

I tak ja, z trojgiem moich przyjaciół - oficerów, w moim leśnym domu, nieopodal dużych zabudowań dworskich pozostaliśmy żeby czekać na przyjazd Niemców.

Tej samej nocy rozpoczęły się  chłopskie zamieszki. Okoliczni właściciele uciekli. Chłopi - wielu z nich w polskich mundurach - uzbrojeni w karabiny wystawili straże. Rano utworzyli  coś w rodzaju komitetu rewolucyjnego. Ale grabierzy nie było. Nie było ich w ogóle w naszym regionie. Czy bolszewicy bali się stojących w pobliżu Niemców i nie wysyłali swoich agitatorów, czy też zwyciężył zdrowy rozsądek chłopów, ale wszystkie "ekscesy" ograniczyły  się do aresztowania kilku policjantów i wójta  (naczelnika gminy), zresztą  wójta szybko zwolniono za poręczeniem, a nad policjantami się zlitowali  dali im wkrótce uciec. Dochodziły najbardziej sprzeczne wieści: ktoś "widział" dwa kilometry dalej niemieckie czołgi, a ktoś inny - wojska radzieckie. Nad nami nadal, na niesłychanie niskich wysokościach, krążyły  niemieckie samoloty.  Gdzieś tam klekotały kulomioty.

Po obiedzie, wpadło do mojego domu dwóch oficerów polskich, ubranych w chłopskie płaszcze, jeden z nich lekko ranny. Od razu ich nakarmiłem  i położyłem spać w swoim pokoju. Polski kapitan i porucznik, dwóch artylerzystów, mówili mi  o tym  jak niespodziewanie nadjechały niemieckie jednostki zmotoryzowane, jak  ich oddział  został odcięty od całego świata, jak  straciło głowę naczelne dowództwo. Byłem zdumiony mocą nienawiści jaką ci dwaj nieszczęśni oficerowie okazywali do własnego rządu i dowództwa. Pod koniec rozmowy oficer zaczął krzyczeć i dostał histerii ... Żeby ich nie martwić, nie powiedziałem im nic na temat bolszewików. Zresztą, sam też byłem przekonany, że Niemcy będą za kilka godzin. Siły moich dwóch gości były zupełnie wyczerpane, oni nie  jedli  i nie spali przez dwa dni. Dokąd mieli iść ...

Muszę wam wyjaśnić, że mój dom był przy leśnej szosie, która miała duże znaczenie dla tej okolicy, nie przy samej szosie a w jej pobliżu i do niego dochodziła już wiejska droga .

Było nas trzech (Polacy jeszcze spali). Wyszliśmy około 5 po południu porozmawiać z przechodzącymi chłopami. Chłopi byli przekonani, że Niemcy przyjdą bardzo szybko, i wymyślali różne teorie, czy będzie starcie  z bolszewikami, byli przekonani , że nie będzie, potem odeszli. My we trzech paliliśmy papierosy. W odległości pół wiorsty nagle pojawił się oddział kawalerii, jadący kłusem. Przed oddziałem szedł człowiek. Naliczyliśmy  około dwudziestu jeźdźców, dwa karabiny maszynowe. Natychmiast wysłałem mojego przyjaciela żeby obudził i ostrzegł polskich oficerów. We dwóch się przypatrywaliśmy. I nagle zrozumiałem jasno: czerwoni!

Kiedy grupa dotarła do punktu, w którym od szosy  odchodziła nasza dróżka  pieszy człowiek oddzielił się od oddziału i pobiegł w naszym kierunku:  od razu rozpoznałem  w nim jednego z zaprzyjaźnionych chłopów, który pół godziny temu był u nas. Oddział zaczął powoli skręcać  w naszym kierunku.

Na twarzy chłopa było wypisane szczęście. Sapiąc szepnął do nas: "Nasi, nasi! Od razu powiedzieli,  że przyszli, aby nas wyzwolić i wprowadzić  naszą władzę. Powiedziałem im, że leśnik - nasz człowiek, dobry, Rosjanin. Że oficer, nie mówiłem.”  Kilka chwil później oddział się zatrzymał: "Zsiadać!" I młody oficer z trzema kwadratami  zeskoczył przy samym ganku.

- "Dzień dobry, obywatelu leśniczy. Jestem starszy lejtnant N. z Armii Robotniczo-Chłopskiej.  Mam wraz z moim oddziałem obejrzeć las. Wkrótce przyjadą nasze czołgi. Wzięliśmy Wołkowysk z drugiej strony i sami się nie spodziewaliśmy, że tak szybko pójdzie a teraz musimy nadrobić zaległości i oczyścić las z bandytów ".

- "Witam, starszy lejtnancie. Nazywam się - H. jest ze mną kilku moich znajomych, którzy  zatrzymali się u mnie w drodze z powodu, powstającego  zamieszania. Nie zechcecie wejść i napić się piwa i kwasu chlebowego, którego będzie dość dla wszystkich waszych chłopców. „

- "Jeśli napijecie się z nami, to pewnie nie odmówimy. Ale my naprawdę nie chcemy robić  kłopotu, a i dużo nas" Moi dwaj przyjaciele pobiegli do piwnicy po kwas chlebowy, którego miałem dużo,  a ja wciąż namawiałem  żeby lejtnant  i jego dwóch starszych (jeden – z jednym kwadratem, drugi  - starszy podoficer - trzy trójkąty) wszedł do domu.

Kiedy pierwsza butelka kwasu została osuszona i st. lejtnant dokładnie dopytał mnie  o okolicę, notując coś w swoim dzienniku wojskowym, otworzyłem drugą butelkę. - "Wypijemy teraz za Rosję!" - powiedziałem. Wszyscy wstali. "Za Rosję i władzę sowiecką" – sprostował  lejtnant.

"Sowieckiej władzy tu nikt jeszcze nie zna - powiedziałem - ale ziemia jest rosyjska i powodziło się tu przy dawnej Rosji. Kiedyś to wszystko, co się teraz dzieje zostanie zapomniane i pozostanie wieczna Rosja.

„Tak i myślimy, towarzyszu. Ale tylko sowiecka władza, a nie carów, wracają te ziemie do narodu rosyjskiego."

"Byliśmy wszędzie witani z radością - powiedział inny dowódca, - i wiemy, że spełnimy  te oczekiwania. Rząd sowiecki ma na swych sztandarach radość i wyzwolenie."

- No a co z Niemcami?

- A my mamy umowę z nimi, oni walczą z Polakami i rosyjskich ziem nie ruszają.

- Ale oni są w Białymstoku.

- To na jakiś czas. Oni wszystkie te ziemie opuszczą. Do Warszawy.

- Więc wy idziecie ...

- Bierzemy wszystko do Warszawy, ale z ziem polskich powstanie potem Polska Ludowa. Ale, towarzysze, nie mamy czasu, dzięki za gościnę i spokojnie czekajcie na władzę sowiecką.

Odprowadziliśmy ich.
Spojrzałem na czerwonoarmistów. Te same rosyjskie twarze, dobrze zbudowani, ubrani zupełnie letnio, choć było zimno, ale trzymali się dobrze. Chórem  dziękowali  za piwo i kwas chlebowy. Oficerowie rozczulająco mili, zasalutowali na  pożegnanie.Oficer wydawał mi się bardzo wykształconym człowiekiem. Krótka komenda  i oddział ruszył w drogę. Wkrótce zniknął ...>>”

 

Jeżeli się spodoba, cdn.

Konrad24pl

"Империализм - зло и глупость. Он вредит интересам народа России. (...) "На Украине произошло народное восстание против коррумпированной и воровской власти. Ядром этого восстания были Киев и западные области страны, но его поддержала (молчаливо) и большая часть юго-востока, иначе бы сейчас Янукович не проводил странных пресс-конференций в Ростове-на-Дону. На эту тему есть политическое заявление партии, которую я возглавляю. У народа есть право на восстание в условиях, когда другие политические методы борьбы исчерпаны. Не буду долго рассусоливать. Два примера о том, что такое "власть Януковича": а) сын Януковича, бывший стоматологом, стремительно превратился в долларового миллиардера. Что может ещё лучше иллюстрировать чудовищную коррупцию? б) Премьер-министр Азаров, из-за которого во многом и начался «Майдан", долго втирал всем про ужасный Запад, иностранное влияние и "гей-ропу", а сам после отставки, быстро свалил жить в Австрию, где у его семьи поместье и банковские счета. Что может лучше иллюстрировать чудовищное лицемерие? Хоть ты из Донецка, хоть ты из Львова - нормальный человек понимает, что такую власть надо менять. Вор Янукович решил, что тех, кто им недоволен, надо бить по голове. А потом решил, что в них надо стрелять. Вот и оказался в Ростове. (...) "Oczywiście, że są między naszymi krajami i drażliwe tematy ale o nich jest głośno i trwa taki jakby wyścig, kto komu bardziej dokopie. Uważam, że dużo lepsza jest rozmowa na zasadzie - owszem, to i tamto się wydarzyło ale i wydarzyło się też to i to. Po prostu na samych konfliktach pokoju się nie zbuduje, trzeba pokazywać też i to, że możemy razem coś pozytywnego zdziałać, że są sprawy które potrafią nas łączyć, że między nami była nie tylko nienawiść i krzywdy. Mamy momenty w historii które Rosjan i Polaków zbliżają, mamy i takie które dzielą. O tych drugich mówi się dużo, o tych pierwszych prawie nic. Stawia się pomnik najeźdźcom z Armii Czerwonej, a nie honoruje się rosyjskich żołnierzy sojuszniczych, ginących w obronie niepodległej Polski i niepodległej białej Rosji. " PSZCZELARZ http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/283223,kaukaskie-termopile-6tej-kompanii-6#comment_4049311 **************************************************** *******************************************************

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura